Chyba nikogo z was nie dziwi to, że pojawiła się tutaj recenzja najnowszego dziecka Ewy.
Kocham jej twórczość miłością bezgraniczną i spod jej pióra kupiłabym nawet listę zakupów.
Jednak jak sami wiecie, nawet 100% pewniak może się okazać totalnym niewypałem.
Czy z Ewą i jej najnowszą powieścią będzie tak samo?
Zaraz się o tym przekonacie.
Patricka mieliście okazję poznać przy czytaniu książki Zapisane w pamięci ---->tutaj
I cieszy mnie to, że Ewa skusiła się na rozbudowanie jego historii.
Bo Patrick to człowiek żyjący według ustalonych przez siebie zasad. Planuje każdy dzień i nienawidzi zmian. Cechuje go drobiazgowość, skrupulatność i… miłość do pieniędzy. Jako agent sportowy i biznesmen jest znany ze stosowania nieczystych zagrywek i niekonwencjonalnych rozwiązań. Chwila zapomnienia sprawia, że jego życie wywraca się do góry nogami. Spokój, ład i porządek, które ceni ponad wszystko, zostają zaburzone, a każdy dzień staje się wyzwaniem i próbą sił.
Luisina jest Meksykanką, która przybywa do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu czegoś, co straciła lata temu. Przez życie kroczy z głową pełną marzeń, ciętym językiem i sercem na dłoni. Wierzy w to, że w każdym można znaleźć dobro. Potrafi cieszyć się drobiazgami, których inni nie zauważają, i uśmiecha się nawet wtedy, gdy los podsuwa jej pod nos cytrynę. Dla niej liczy się przede wszystkim człowiek, a nie status majątkowy.
Ścieżki tych dwojga przecinają się na parkingu przed dyskontem spożywczym. Od razu się ze sobą ścierają i zauważają, jak wiele ich różni. Ona uważa go za zimnego drania, on ją za zbuntowanego anioła. Mimo że działają sobie na nerwy i wyznają sprzeczne wartości, okazuje się, że są sobie bezwzględnie potrzebni.
Gdy ogień spotyka ogień, nie spalają się nawzajem… Łączą się w jedno i razem spopielają świat.
Zacznę od tego, że Patrick jest takim bohaterem, którego na dzień dobry, bym zamordowała. Jeżu kolczasty. Jak można być takim dupkiem. I to do kwadratu. Ja wiem, że żyje on według starannie ustalonych zasad. Jednak zasady są po to by je łamać. On jest tak poukładany, że nawet jego poranny koktajl musi być idealny.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zorientowałam się, że każdy składnik był zielony. Nawet w tym aspekcie prym wiodła jego pedantyczna natura.
Może i po części rozumiem jego zachowanie, ale tylko po części, bo zastanawiam się jak na dłuższą metę można tak żyć.
Wiem, że w prawdziwym życiu są ludzie tacy jak Patrick, ale ja, osoba zakręcona i idąca często na żywioł, nie wyobrażam sobie takiego życia. I Luizjana chyba też go sobie nie wyobraża.
Nie mieściło mi się w głowie, że można funkcjonować w takim reżimie i obawiam się, że stanie się to następną kością niezgody między nami, ponieważ ja tak nie potrafiłam.
Jednak nie myślcie sobie, że Patrick to same wady. Ooooo nie.
Ma ten facet też swoje plusy. Jednym z nich jest relacja z Alexem. Na pierwszy rzut oka nie jest to nic głębszego, jednak widać, że jest to prawdziwa, męska przyjaźń. Co najbardziej widać w sytuacji, gdy Alex dowiaduje się czegoś o Patricku.
– Pat… – Baryton Aleksa zadźwięczał w pokoju. – Uwielbiam grać ci na nerwach…
– No co ty nie powiesz? – sarknąłem.
– Bo jesteś nie tylko moim agentem, ale także moim przyjacielem – kontynuował,
ignorując mój przerywnik. – Przywykłem do tego, że nie masz w zwyczaju opowiadać o swoim życiu, jednak czasem dobrze jest się wygadać. Tym bardziej że intuicja podpowiada mi, iż za
tym…
Co do Alexa, to moment, gdy poznał Luisinę jest przekomiczny. Nie sądziłam, że coś będzie w stanie zaskoczyć Żniwiarza, a jednak.
– Kim jesteś? – zapytał ciekawsko-podejrzliwym tonem.
– Ja? – wydukałam przez oszołomienie, które mnie ogarnęło. – To ty przychodzisz do
mnie, więc powinieneś przedstawić się jako pierwszy.
– Do ciebie?
Zanim cokolwiek opuściło moje usta, wepchnął się do apartamentu jak do siebie.
Rozstawił nogi, a kiedy krzyżował ramiona na szerokim torsie, lekko się skrzywił, jakby coś
go zabolało. W tej pozycji przypominał goryla na bramce w klubie.
A nie mówiłam, że nawiedziła mnie małpa?
– Tak, do mnie – przytaknęłam, przybierając taką samą pozę jak on.
Mężczyzna zlustrował mnie uważnie z góry na dół, a kiedy nasze oczy ponownie się
spotkały, jego usta wykrzywiły się w szelmowskim uśmieszku.
– Jesteś kolejną zabaweczką Pata. – Pstryknął palcami, jakby właśnie wpadł na
rozwiązanie zagadki.
– Jedyna zabaweczka, jaką Pat posiada, to ta w spodniach – odszczeknęłam się. – Jeśli
go poprosisz, to może da ci się nią pobawić. – Jako wielokrotna ofiara seksizmu musiałam
nauczyć się deptać napompowane męskie ego i od razu dawać do zrozumienia, że nie godzę się na przedmiotowe traktowanie.
Nieznajomy wybałuszył oczy, a następnie z jego gardła wyfrunęła salwa rubasznego
śmiechu.
– Bawi cię to? – Jego reakcja, sygnalizująca to, że nie brał mnie na poważnie,
zwiększyła poziom mojego oburzenia.
– Bardzo – przytaknął. – Ale już dobrze, cukiereczku… Zakopmy topór wojenny. –
Wyciągnął w moim kierunku olbrzymią dłoń. – Jestem Alex O’Dell.
– Bokser! – wypaliłam. – Jesteś podopiecznym Patricka.
Początkowe podekscytowanie szybko zostało zastąpione zażenowaniem. Jakbym
wiedziała, z kim miałam do czynienia, liczyłabym się ze słowami. Chyba.
Mężczyzna skinął lekko głową.
– I prawdopodobnie jego jedynym przyjacielem – dodał. – No dobra… Skoro już wiesz, jak się nazywam, to może sama też się przedstawisz?
– Luisina Jiménez de Alba – odparłam, ściskając jego dłoń. –
I to tylko malutki fragment z tego jak ta dwójka się poznała.
Powiem wam tylko jedno, Alex od razu polubił Luizjanę. I nie dziwię mu się.
Tej dziewuchy nie da się nie lubić.
To jak stawia się Patowi, jest wodą na jego młyn. Ten facet potrzebuje takiej kobiety, która w delikatny sposób sprowadzi go do parteru. Takiej, której nie będą imponowały jego pieniądze i status społeczny. Takiej, która bez strachu powie mu co o nim sądzi.
I właśnie taka jest Luisina.
Kontrast pomiędzy bohaterami jest bardzo widoczny.
Niby są jak ogień i ogień, gdyż obydwoje mają silne charaktery. Lecz gdy są razem to wzajemnie się uzupełniają. Są ja dwa kawałki puzzla, które idealnie do siebie pasują.
Jednak minie sporo czasu zanim dojdą do tych wniosków, gdyż na chwilę obecną....
Cóż....
Więcej wam nie zdradzę.
Ktoś taki jak Ty, to nie tylko romans. Pod ,,szyldem" romansu dostałam wielowątkową, prawdziwą i zarazem smutną historię o kobiecie, która walczy o przetrwanie. I o mężczyźnie, który uczy się życia od nowa. Bo w sumie Patrick dopiero po poznaniu Luisiny widzi jak wygląda prawdziwe życie.
Powiem wam, że cała książka jest inna. Jednak to nie jest nic złego. O nie. To cecha jak najbardziej na plus. Dziś każdy romans pędzi jak na złamanie karku. A tutaj niby nic się nie dzieje, niby akcja przebiega sobie spokojnie. A jednak wciąga. Wciąga do tego stopnia, że ciężko się od niej oderwać. Ja za każdym razem mówiłam sobie, że jeszcze moment. Jeszcze chwila. I skończyłoby się na tym, że za jednym zamachem przeczytałam całą historię.
Jeżeli czytaliście książki Ewy, lub moje recenzję jej powieści to wiecie, że nie boi się ona emocji. Czają się one już na nas od pierwszej strony i nie opuszczają do samego końca sprawiając, że czytelnik chce więcej i więcej. I dostanie więcej, gdyż ta historia będzie mieć drugi tom.
Jednak czy będziecie rwać sobie włosy z głowy, czy spokojnie będziecie spać do premiery drugiego tomu...tego wam nie zdradzę. O tym musicie się sami przekonacie czytając tę książkę
Z ręką na sercu polecam tę historię każdemu.
Jest tu wszystko co powinno być w dobrej powieści: nietuzinkowa historia, która już od pierwszych stron zainteresuje czytelnika, z bardzo dobrze wykreowanymi postaciami, napisana precyzyjnie, z dbałoscią o każdy szczegół.
,,Ktoś taki jak Ty" to naprawdę świetna książka, którą Pani Pirce starała się nam przekazać, że pomimo tego jak zaplanujmy swoje życie, to i tak ma ono dla nas swój scenariusz i nie ma zamiaru uwzględniać w nim naszych próśb czy żądań.
Każdy z nas ma coś ,,zapisanego w gwiazdach" i możemy się bronić przed tym rękoma i nogami to i tak nie uciekniemy przed przeznaczeniem.
Na sam koniec w dużym skrócie: ,,Ktoś taki jak Ty" to książka, którą MUSICIE przeczytać.
Ta książka jest u mnie na liście must read i must have :) Bardzo bardzo lubię Panią Ewę oraz jej twórczość :) Ta książka jest mi zapisana w książkowych gwiazdach :) Pani Ewa, to wielka i sławna gwiazda pisarstwa, która znają i kochają miliony fanów i czytelników :) Może kiedyś uda mi się zdobyć jej autograf :) Nie mogę się doczekać, kiedy uda mi się zaczytać w rej powieści :) Bardzo dziękujemy wspaniałe fragmenty oraz wspaniałą recenzję, wspaniałej ksiązki :) Beata Barczyk.
OdpowiedzUsuń