A zaraz się przekonacie czym mnie powaliła.
Miłość, zagadki i magia na amerykańskim Południu
Belleville w stanie Luizjana. Miejsce idealne - w pięknej okolicy, z łagodnym klimatem, zamieszkane przez sympatycznych ludzi. Wymarzone miasto do życia? Nie dla Roxanne Sherwood, dziennikarki śledczej z Nowego Jorku, nieprzyzwyczajonej do ciszy, spokoju i błogiego nieróbstwa. Roxie nigdy z własnej woli nie zdecydowałaby się przenieść do Belleville - niestety, gdy prowadziła śledztwo, naraziła się wysoko postawionym, a przy tym niebezpiecznym ludziom i teraz jest zmuszona żyć pod fałszywym nazwiskiem. Jakby tego było mało, przyszło jej zamieszkać z obcym mężczyzną.
Wesley Blake, agent FBI oddelegowany do ochrony Roxanne, także nie jest zachwycony przymusowym zesłaniem. I bardzo wyraźnie daje to dziewczynie odczuć. Wkrótce jednak dochodzi do ciągu dramatycznych wydarzeń, które sprawiają, że tych dwoje mocno zbliża się do siebie. Bo jak to zwykle bywa, idealne miasteczko okazuje się za cichą i spokojną fasadą skrywać różne, niekoniecznie przyjemne tajemnice. Luizjana to wszak kraina voodoo...
Przeczucie urzekło mnie.
Jak pewnie wiecie ja i fantasy to nie jest dobre połączenie, ale osadzenie akcji w Luizjanie, która ,,słynie" z magii było tak dobrym ,,zabiegiem", że dosłownie wsiaknęłam w tą historię.
Nie wiem czy Ludka nie odstawiała nade mną jakichś czarów, bo kurczaczki, przeczytałam ją za jednym posiedzeniem.
To napięcie jakie udało się zbudować Ludce sprawia, że czytelnik, z prędkością światła będzie przerzucać kartki, tylko po to by dowiedzieć się co będzie dalej.
Bo jak babcię kocham, no nie da się jej odłożyć. No nie da.
Niby rozkręca się powoli, emocje są nam dawkowane stopniowo, a jednak ta historia wciąga, jak bagna Luizjany.
Jak to u Ludki bywa, bohaterowie też są niczego sobie.
Agent FBI, Blake, który został oddelegowany do ochrony Roxanne, to facet....Ach...
Już dawno nie spotkałam takiego bohatera. Bo ludziska, ten facet...Ten facet. Niby gbur, niby facet na zasadzie ,,bez kija nie podchodź". Jednak jak już się angażuje, to daje z siebie wszystko.
Powiem wam, że z przyjemnością spotkałabym takiego stróża prawa. I z chcecią dałabym mu się zakuć w kajdanki. Chyba wiecie co mam na myśli.
No i teraz gwiazda książki, czyli Roxanne. Super babka, która nie potrafi usiedzieć w miejscu. I właśnie przez to swoje ,,kręcenie" I dociekliwość zmuszona jest do tego aby się ukrywać przed ludźmi, którym nadepnęła na odcisk.
Jak już wyżej napisałam, nasza bohaterka to super babka. Z miłą chęcią bym się z nią zaprzyjaźniła. Bo wiecie, tylko wariaci są coś warci.
I właśnie przez to wszystko zrobiła takie wrażenie na naszym agencie FBI, chociaż on się nigdy do tego nie przyzna.
Przeczucie to siódma książka Ludki, która ukazała się na naszym rynku. I za każdym razem zastanawiam się kiedy autorce powinie się noga. Bo ile można pisać tak dobrych książek??
Raz, dwa, ale siedem??
Ludka, nie wiem jak Ty to robisz, ale nic w swoim pisaniu nie zmieniaj.
Jak zaglądacie tutaj to wiecie, że bardzo sobie chwalę warsztat pisarski Ludki. I tym razem jest tak samo.
Przeczucie jest FANTASTYCZNIE napisane. Pod względem fabularnym i stylistycznym. A to ważne, bo co z tego, że historia jest dobra, jak nie można jej przeczytać, bo jest błąd na błędzie. Tutaj tego nie ma.
Język, styl, kurczaki...wszystko. Wszystko jest ideolo.
Już nawet nie będę pisać o fabule, bo ta...klękajcie i wielbcie Ludkę, ponieważ...WARTO.
Jednak nie myślcie sobie, że ta książka to w 1000% ideał. Oooo nie.
Brakowało mi w niej jednego. Perspektywy Blake'a.
Czasami chciałabym wejść do głowy tego Gburka, i zobaczyć o czym on myśli.
Lecz ten malutki, w moim odczuciu mankament, nie wpływa na odbiór książki.
Nadal jest to sztos, który sprawia, że moje logo mogę dać Ludce już na stałe.
Czy polecam??
Chyba moja opinia mówi sama za siebie.
Jeżeli jeszcze jakimś cudem nie czytaliście tej książki, to koniecznie musicie to nadrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz