listopada 14, 2023

Życz mi szczęścia. Ludka Skrzydlewska


#reklama 
Dziś zapraszam was na moją opinię na temat książki Życz mi szczęścia od Ludka Skrzydlewska - strona autorska i Editio Red.

Ludki Skrzydlewskiej chyba nie trzeba wam przedstawiać. To autorka, która swoim debiutem podbiła moje serduszko. I z książki na książkę zadomawiała się w nim coraz bardziej. 
Teraz zobaczymy czy i ,,Życz mi szczęścia" zagości w nim na dłużej.

Miała tylko zatroszczyć się o bratanicę. Teraz sama potrzebuje ochrony
Opieka nad nastolatką to ogromne wyzwanie. Tym większe, jeśli obowiązek ten spada na osobę kompletnie do tego nieprzygotowaną. Nadia właśnie się dowiedziała, że ma prawie dorosłą bratanicę Wiki, którą musi się zająć tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nic więc dziwnego, że młoda kobieta nie jest zachwycona. A to dopiero początek kłopotów.
Okazuje się, że dziewczyna ma poważne problemy, i to nie typowo nastoletnie: źli ludzie chcą zrobić jej krzywdę. Nadii nie pozostaje nic innego, tylko zwrócić się o pomoc do Igora — policjanta, dla którego walka z bandziorami to nie pierwszyzna. Niestety, przez wspólną przeszłość Nadia ma wrażenie, że policjant jej nie cierpi. Czy mimo to stanie po jej stronie w rozgrywce z przestępcami?
Czasami granica między nienawiścią i miłością jest bardzo cienka. I być może Nadia i Igor wkrótce się o tym przekonają…
Ludka Skrzydlewska kolejny raz mistrzowsko łączy wątki miłosne z trzymającą w napięciu intrygą kryminalną!

🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄

~Kiedy pod drzwiami mojego mieszkania staje Monika, nie mam jeszcze pojęcia, że to spotkanie w znacznym stopniu zaważy na moim dalszym życiu. ~

Ludka, Ludka, Ludka...
Cóż Ci mam napisać??
Załatw mi takiego Igora.
Poważnie. Kochani. Chociaż z początku drażnił mnie niemiłosiernie, to z każdą przeczytaną stroną zaczynałam go lubić, by na sam koniec z chęcią zamienić się miejscami z Nadią. I z chcecią dałabym mu się zakuć w kajdanki. Chyba wiecie co mam na myśli. ;)

Pisząc o tej książce koniecznie trzeba zwrócić uwagę na Wiki.
Co za dziewucha.
Typowa nastolatka. 
Czy z typowymi dla nastolatki problemami?
Cóż...Sama nie wiem.
Nastolatką nie jestem już ze 20 lat, także wiecie.
Nie jestem na czasie z problemami dzieci.
Lecz wróćmy do Wiki.
Polubiłam tę dziewczynę. 
Może nie od pierwszych stron.
Lecz z każdą przeczytaną kartką moja sympatia do niej rosła.
Generalnie Wiki dodaje do tej historii wątek komediowy, bo jak babcię kocham. Ta dziewczyna jest mistrzynią ciętej riposty. 
I jej teksty 😱
Czasami powalały na kolana.
I zawstydzały Nadię 😅
Co było, przynajmniej dla mnie, zabawne.
Jednak życie Wiki to nie jest pasmo zabawy, szczęścia i śmiesznych tekstów.
Gdy pomyślę o jej relacji z rodzicami, jest mi jej najzwyczajniej w świecie żal.
A czemu??
Cóż....Sami się przekonajcie. 

Co do Nadii.
Hmmmmm.....
Tak jak Igor, z początku mnie drażniła.
Zupełnie nie rozumiałam jej zachowania.
I miałam wrażenie, że Wiki zachowuje się bardziej dojrzale niż wyżej wymieniona Nadia.
Lecz spokojna wasza potargana.
Nadia z czasem się wyrabia. I robi się z niej spoko babka. :)
A w ,,rękach" Igora wręcz rozkwita.

Nie chcę wam pisać więcej o fabule tej książki.
Jedyne co wam napiszę to to, że Ludka znowu to zrobiła. Znowu stworzyła coś z czego może być cholernie dumna.
I ja też jestem dumna z historii Nadii i Igora.
Bo mogłam ,,dać" swoje logo na okładkę. 
No, ale mniejsza o to.
Wróćmy do książki.
Ta chemia, to napięcie. A sceny seksu??? Matko i córko i reszta rodziny...sceny seksualne są tak napisane, że sama miałam ochotę na małe bara bara, gdy poznawałam historię Nadii i Igora. Czytając je, czułam jakbym była materacem tej dwójki, lecz jednocześnie nie były one opisane obrazowo typu: wsadził, ruszył i wyjął. 
Każda scena była opisana ze smakiem. Wysublimowana. Aż chciało się je czytać. A to ważne, bo w wielu przypadkach ,,te" sceny są tak opisane, że rzucę na nie okiem i tyle. Jednak nie w tym przypadku. Ludka- kłaniam się nisko.

Jeżeli czytaliście już coś od Ludki, to z pewnością macie już jakieś pojęcie w jak cholernie dobry sposób kreowane są postacie bohaterów, tych głównych jak i tych w tle.
I w tym przypadku nie mogło być inaczej.
Ludka wręcz z zegarmistrzowską precyzją poprowadziła naszych bohaterów.
Wykreowała ich.
Kierowała ich życiem.
I tak jak uwiebiam każdego z nich, to nie są oni idealni, bo jak każdy z nas, mają swoje wady. Lecz dla siebie są idealni.
A to chyba wystarczy.

Książka wciąga już od pierwszych stron.
Już pierwszy rozdział pokazuje nam, że nie będziemy się nudzić. No, ale przecież to Ludka.
Także chyba nikogo to nie dziwi.
Życz mi szczęścia to idealne połączenie kryminału i romansu.
Wszystko idealnie wyważone i dopieszczone.
Cała powieść jest intensywna i szybka. Mamy zwroty akcji, które wbijają w podłogę, lecz nie martwcie się. Akcja nie pędzi na łeb i szyję. W sumie to mogę pokusić się o stwierdzenie, że idziemy za fabułą jak osiołek za marchewką. 
Tak właśnie Ludka wodzi nas za nos.

Wspominając o książce Ludki, nie sposób nie wspomnieć o tym jak książka została napisana. Kocham Ludkę za jej styl, za lekkość pióra, za idealny dobór słów. Za to, że niczego nie ma w jej powieściach za mało lub za dużo. Za to, że nie muszę się domyślać, co autor miał na myśli.
I tak samo jest i tym razem. 
Życz mi szczęścia, to któraś z kolei już książka autorki, którą przeczytałam, a za każdym razem jestem zaskoczona i zachwycona jej warsztatem literacki. 
Przy Życz mi szczęścia, jak i przy innych książkach Ludki, nie mogłam się od niej oderwać. Fabuła wciągała mnie do tego stopnia, że przeczytałam ją na raz. No nie mogłam jej odłożyć. Ciągle sobie mówiłam: tylko jeszcze jeden rozdział. I bum. Koniec. Odłożyłam czytnik i powiedziałam do siebie: JAKIE TO BYŁO DOBRE. CHCĘ WIĘCEJ. 

Wielki ukłon w stronę Ludki za emocje.
Czuć je z każdej przeczytanej strony.
Złość, gniew, radość, szczęście.
Tak w wielkim skrócie opisałabym uczucia jakie targały mną podczas czytania Życz mi szczęścia. A to chyba najważniejsze, ponieważ nie ma nic gorszego dla autorka niż książka, która nie wywołuje emocji.
A tutaj wam ich nie zabraknie.

Pomimo wszystko muszę wam napisać o tym, że była to jedna z najgorszych do napisania dla mnie opinii.
A czemu?
Cóż...
Bo to Ludka. Wszystkie opinie do jej książek pisze mi się bardzo ciężko.
Ludka to Kobieta-Midas, która czego nie napisze, to zamienia się to w bestseller.
No i ile razy można pisać słodko-pierdzące opinie?
Wychodzi na to, że w przypadku Ludki, zawsze.
A nie, wróćcie na monet.
Ta książka ma minus.
Jeden.
Przeogromny.
Jest ona zdecydowanie za krótka.
Jakby miała kilkaset stron więcej to byłby luksus.
No, ale wiecie sami.
Nie można mieć wszystkiego. 

Cóż wam mogę jeszcze napisać?
Mogę dalej wam wylewać tutaj moje słodko-pierdzące peany na temat twórczości Ludki i tej historii, ale chyba nie o to w tym wszystkim biega.
Chodzi tutaj o rozrywkę i przyjemność z czytania, a jak to u Ludki, wszystko na najwyższym poziomie.
Bo czytanie tej powieści to była czysta przyjemność. Istna Nirvana. 

Także chyba wiecie co robić?
Zamawiać, czytać i wychwalać Ludkę pod niebiosa, bo jej się to po prostu należy.
I kropka.
Finito.
The end.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger