lutego 06, 2023

Żelazna zabawa. Agata Polte.


Agata nie zwalnia tempa i zaprezentowała światu 6 tom z cyklu Żelazne serca.
Czy Żelazna zabawa sprostała moim wymaganiom?
Czy Agata utrzymała poziom?
Zaraz się o tym przekonacie.
No o zaczynamy.

Cloe Tossell od zawsze żyła pod kloszem. Była chroniona tak bardzo, że czasami czuła, jakby nie mogła swobodnie oddychać. Teraz, kiedy dorosła, pragnie przestać być traktowana jak dziewczynka, jednak bracia wciąż widzą w niej tylko kruchą młodszą siostrę, która nie powinna mieszać się w sprawy familii.
Gdy pewnego wieczoru kobieta dostrzega w barze Adriena Russella, członka wrogiej rodziny mafijnej, od razu zaczyna się nim interesować. Mężczyzna jest starszy od Cloe o kilka lat, zdecydowanie dla niej nieodpowiedni, w dodatku oznacza kłopoty. Wbrew rozsądkowi właśnie to przyciąga do niego dziewczynę, która uwielbia igrać z ogniem.
Wkrótce Adrien i Cloe rozpoczynają zakazaną grę. Oboje nie chcą się angażować, a relację traktują jak zwykły układ, ale czy w ich świecie istnieje miejsce na takie zabawy? Zwłaszcza że wrogowie mogą tylko czekać na to, by wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść i zniszczyć ich samych oraz ich rodziny…

Tak sobie siedzę i myślę. I wiecie co.
Doszłam do wniosku,  że Agata kreuje fantastycznych męskich bohaterów.
Każdy wcześniejszy bohater był jaki był, lecz dla  ,,swojej kobiety" jest dobry. Dba o nią. Jest jej powiernikiem i staje się przyjacielem. 
I Adrien jest może nie taki sam, lecz wykreowany na podobnym schemacie.
I broń Boże, to nic złego.
Wręcz odwrotnie.
Uważam to za ogromny plus.
Bardzo polubiłam tego faceta.
Ma w sobie urok małego chłopca, który sprawia, że masz ochotę z nim zaszaleć. 

Cloe...diabeł w ciele anioła.
No co wam będę pisać więcej: Cloe jest ZAJEBISTA.
Naprawdę. 
Zabawa z nią to gra w kotka i myszkę.
Gorąca gra, którą Adrien podjął.
Gra, która miała być tylko zabawą,  a stała się czymś więcej.
Czymś czego obydwoje się nie spodziewali.
I powiem wam, że Agata to wszystko opisała z klasą i jednocześnie z pazurem.
Ach....
Majstersztyk. 
Z powieści na powieść widać jak rozwijała i nadal rozwija się Agata.
Nie spoczęła ona na laurach.
Idzie do przodu.
Rozwija się, co tylko raduje me serduszko.
Lecz mniejsza o powyższe. 
Wróćmy do książki. 

Chyba pokuszę się o stwierdzenie,  że Cloe i Adrien to moja ulubiona Żelazna para.
Jak babcię kocham.
Osobno są zajebiści, ale razem?
Razem tworzą mieszankę wybuchową. 
Ach....aż się robi duszno.

Zwrócić uwagę trzeba również na to, że jest to już szósty tom z serii.
W tle przeplatają się bohaterowie z poprzednich części.
I, często gęsto w takich przypadkach,  autorzy się mylą, przedstawiają ich zupełnie inaczej niż we wcześniejszych tomach. 
Lecz tutaj nie ma się czego doczepić.
Agata nad wszystkim idealnie zapanowała i trzymała rękę na pulsie.

Nie będę się rozpisywać nad tym jak napisana jest ta historia,  bo moje peany nad twórczością Agaty stają się nudne.
Także wiecie: glancuś cycuś,  miód malina. 
I tyle w tym temacie.

Czy polecam?
No ba...przecież to Agata Polte. 
Klasa sama w sobie.
Autorka, która pokazała nam iż nasze rodzime pisarki umieją w mafię i to bez inspiracji innymi książkami.
Także jeżeli jeszcze ktoś nie zna Żelaznej zabawy to koniecznie musi to nadrobić.
I ostrzegam:
Adrien Russell jest mój.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger