sierpnia 17, 2020

Luca Vitiello. Cora Reilly. Cykl: Born in Blood Mafia Chronicles


Dziś bez wstępu. 
Bez zbędnego gadania.
Nawet nie będę wam streszczać tego co jest w książce.  


Cóż mogę napisać. 
Kocham. Kocham. Kocham.
Już po pierwszym tomie, czyli   ,,Złączeni honorem"  Luca podbił moje serce. A ten tom tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to facet  IDEALNY. 
Może i jest potworem. I okrucieństwo płynęło w jego żyłach niczym trucina, ale jak kocha to całym sercem.

Zasypianie w czyichś ramionach, albo nawet w towarzystwie drugiego człowieka, wymagało zaufania, jakie nie mieściło mi się w głowie.  Aria nie obawiała się przy mnie bezbronności.  Choć w sumie nie śpiąc była równie bezbronna. Była na mojej łasce, we śnie czy nie, i miała tego świadomość.


Ten tom daje nam możliwość poznania nie tylko historii z pierwszego tomu oczami Luki, ale mamy też możliwość zobaczyć jak wyglądała jego dzieciństwo. 
Co sprawiło,  że stał się taki jaki jest.

Wielu czytelnikowi nie lubi czytać historii   ,,jego oczami", ponieważ uważa to za odgrzewanego kotleta. Jednak nie ja.  Dla mnie w 99% historia jego oczami jest o niebo lepsza niż  ,,jej perspektywa". I tak samo było i tym razem. Czytając męską perspektywę mam wrażenie,  że faceci są bardziej skomplikowani niż kobiety. W większości przypadków ich historię mają więcej do przekazania niż perspektywy ich życiowych partnerek.

Z przyjemnością, kawałek po kawałku okrywałam mroczny umysł Luki. I razem z nim kierowałam się ku światłu, jakim stała się dla niego Aria.

Aria nabierała pewności siebie i choć po części byłem rozdrażniony jej wybuchem, to jednak ulżyło mi, że przestała zachowywać się wobec mnie tak ulegle. Kochałem jej zaciekłe oblicze tak jak całą resztę. 
       Kochałem w niej każdą, najdrobniejszą nawet rzecz - nawet jej męczącą emocjonalność.
        Kocham.
        Kochałem  Arię.
        -Wyglądasz, jakbyś dostał wylewu - ocenił mój brat.
         Miłość to ryzykowna sprawa. Słabość.  Coś,  czego nie powinieniem nawet rozważać. 
       

Z uśmiechem na ustach czytałam jak ten zimny drań uświadamiał sobie, że jest zdolny do miłości. Że jest ktoś kto go kocha. I nie chce nic w zamian. To było epickie.

Całowanie Arii zawsze przynosiło mi osobliwy spokój,  to poczucie przynależności. 

Jestem gotowa pokusić się o stwierdzenie,  że ten tom był jak na razie najlepszy z całej serii. 
Luca Vitiello to prawie 370 stron emocji. I to potężnych emocji.
Ja nie mogłam się oderwać od tej książki. I przyznam wam się,  że czytałam ją kilka razy. Raz w oryginale. I dwa razy po polsku. W sumie to można powiedzieć,  że trzy, ponieważ pisząc tę opinię czytam książkę raz jeszcze.
W tej książce wszystko jest IDEALNE.
Bohaterowie,  fabuła.  Dosłownie wszystko. Ja nie mam się do czego doczepić. 


Czy polecam??
Oczywiście, że tak.
A dla tych co znają moje książkowe gusta dodam, że dla Luki mogłabym zostawić Drew z Kropli deszczu. Więc z pewnością to coś znaczy, bo Drew kocham od kilku lat miłością niezmienną. 
Nawet się nie zastanawiajcie,  tylko zamawiajcie,  bo ten tom to PETARDA. I naprawdę warto, go przeczytać.  
A dla fanów Cory Rilley to lektura obowiązkowa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger