Alicję miałam już okazję ,,poznać'' przy Prawictwie, czyli jej debiucie, którego recenzję mogliście przeczytać na blogu. Skoro poprzednia jej książka mi się spodobała, to z chęcią sięgnęłam po ,,Sposób na Francuza".
Zaraz się przekonacie, czy ta książka również mi się podobała.
Francuz i Polka. Jak sądzicie, co wyjdzie z tego połączenia??
Zaraz się przekonacie.
On to spokojny, młody mężczyzna, który ma wszystko zaplanowane i wie co chce od życia. Wraz z rodzicami przyjeżdża do Polski, gdzie poznaje Aurelię.
Aurelia natomiast to rozpieszczona córeczka tatusia, z naturą buntowniczki. Tatuaże, szybka jazda i pyskata buzia. Tak w skrócie można opisać naszą bohaterkę.
Czy dwie tak na pozór różne osoby mogą się dogadać?? Czy wzajemna fascynacja, jakiej obydwoje ulegli to coś więcej niż kaprys chwili??
Czym zaskoczy nas ta mieszanka wybuchowa?? I czy przypadkiem nie będzie to za dużo i ktoś się nie sparzy??
Wszystkiego dowiecie się czytając tę książkę.
Łooooo Panie. Macie kiepski humor, to czym prędzej zabierajcie się za książkę Ali. Wiedziałam, że będzie zabawnie, ale nie aż tak. Ta książka to lek na zło. Naprawdę nie sądziłam, że aż tak się ubawię czytając tę pozycje.
Jak sami zauważyliście mamy tutaj troszkę inny schemat jak w większości książek. Zazwyczaj to ona jest ta spokojna, a jego kręcą tatuaże, szybka jazda i adrenalina.
Jednak ta zamiana ról wyszła Ali naprawdę bardzo dobrze. Byłam miło zaskoczona.
Co do bohaterów to przyznam wam się, że byli dla mnie neutralni. Ani mnie grzali, ani ziębili. Nie powiem, że ich nie polubiłam, ale nie pałam do nich również jakimś większym uczuciem.
Jakoś bardziej polubiłam bohaterów drugoplanowych. Nie wiem jak to napisać, ale czuję, że bardziej mnie do nich ciągnęło.
Wracając jeszcze do Aurelii, w sumie powiem wam, że drażniło mnie jej zachowanie. Niby dorosła kobieta, a zachowywała się momentami jak nastolatka. Zero konsekwencji w jej zachowani.
Przyznać wam muszę, że książkę czytało mi się nad wyraz dobrze. Lekki i płynny styl Ali sprawił, że czas przy tej powieści był relaksem. Dynamiczna akcja nie pozwala się nudzić, chociaż jak dla mnie można było delikatnie przystopować ze wszystkim. Dodać kilka stron, które delikatnie spowolniłby akcję, i jak dla mnie cała książka zyskała by wtedy na wartości i wydaje mi się, że jakoś lepiej by mi się ją czytało.
Generalnie w całym podsumowani książka wychodzi na plus. Niby normalna komedia romantyczno-erotyczna, a jednak było w niej coś nowego. Świeżego. Jak ciepły majowy deszcz, który sprawia, że wszystko wokół się zieleni.
Czy polecam?
Tak.
Poczucie humoru, które idealnie poprawiło mój kiepski nastrój jest największym plusem tej książki. Więc jeżeli macie gorszy dzień, to czym prędzej powinniście sięgnąć po książkę Ali, bo to najlepszy lek na kiepski dzień.
Po tej książce z pewnością sięgnę po inne powieści autorki, tym bardziej, że niedługo premiera nastepnej.
Za egzemplarz dziękuję
Oj tak, Alicja Skirgajłło i jej "Sposób na Francuza" to książka zaskakująco lekka i chociaż początkowo podeszłam do niej z rezerwą, ostatecznie była całkiem interesująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Czarno na Kreatywnym
Dużo o tej książce ostatnio na blogach i w internecie, ale jakoś nie jestem w sumie przekonana.
OdpowiedzUsuńNa ogół nie czytałam nic od tej autorki, ale faktycznie dużo jej się w Internecie przewija. Ma dobre opinie, ale jakoś od samego początku (tytuł, opis) nie mam na nią ochoty :D
OdpowiedzUsuń