kwietnia 14, 2020

Nasze wszystkie światła. Jamie McGuire




Wcześniejszymi swoimi książkami Jamie McGuire postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Zaraz się przekonacie czy jej najnowsza pozycja sprostała moim wymaganiom.



Catherine i Elliot znają się do dziecka. Ta znajomość bardzo szybko przerodziła się w przyjaźń, która pękła jak bańka mydlana. W dzień, w który Cat najbardziej potrzebuje Elliota, ten musi opuścić miasto. Gdy powraca świat nie jest już taki sami. Catherine nie jest już taka sama. On też już jest innym chłopakiem. Jednak Elliot postanawia zrobić wszystko żeby przyjaciółka mu wybaczyła.
Czy uda mu się odbudować to zaufanie?? Czy coś stanie mu na przeszkodzie?
Odpowiedzi na wszelkie pytania odnajdziecie czytając tę książkę.

Tak jak wyżej napisałam Jamie McGurie swoimi poprzednimi książkami ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Książki o Travisie Madoxie podbiły nie jedno serduszko, w tym moje. Zaraz się przekonamy czy i tak było tym razem.


Powiem wam, że początek historii szedł mi jak krew z nosa. Jakoś nie czułam tej książki. To jedna z niewielu pozycji, które czytałam na raty. W większości przypadków książkę czytam na raz.
Jednak tutaj miałam jakąś blokadę.  Jednak im dalej zagłębiałam się w historię tym bardziej mi się ona podobała.
Ogromny plus za to, że mamy możliwość poznać głównych bohaterów od  ,,małego'' i dojrzewać razem z nimi. Widzimy ich przemianę i mamy możliwość naocznego poznania tego co ich wykreowało. Co sprawiło, że są jacy są.
I jak w przypadku Elliota dobrze patrzyło się na jego przemianę, to w przypadku Catherine tak nie było.
Bosze zielony i szumiący. Jak ona mnie drażniła. Na pierwszy rzut oka ta słodka i uprzejma dziewczyna po dogłębnym poznaniu jawiła mi się jako egoistyczna i nadzwyczajnie w świecie głupia dziewucha. Nie mogę pojąć jej zachowania. Starała zrobić z siebie męczennicę, ale moim zdaniem, nie wyszło jej to.
Za to Elliot...polubiłam tego faceta od samego początku. Pomimo młodego wieku stara się postępować dojrzale. W sumie, żeby go opisać można użyć tylko pozytywnych przymiotnikach, gdyż w tym chłopaku nie było ani jednej egoistycznej i złej kostki. Stara się on nie popełniać błędów starszych  już w zarodku stara rozwiązać problem.

Jednak pomimo tego wszystkiego książkę czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. A to z pewnością za sprawą pióra Pani McGuire, której styl pisania naprawdę mi odpowiada.
Jednak jak wecie, książka nie porwała mnie do tego stopnia, żebym przeczytała ją na raz. Nie wiem czego, ale jednak czegoś mi w niej brakowało. Wydaje mi się, że być może to wina bohaterów, gdyż nie byli oni aż tak bardzo wyraziści. Fakt, Elliot podbił moje serce, ale czegoś w nim mi brakował. Może tych przysłowiowych ,,jaj''? Sama nie wiem.

Na uwagę zasługuje fakt, że ,,Nasze wszystkie światła'' to nie tylko książka o miłości. Ta powieść to też problemy rodzinne, prześladowanie i dręczenie. Agresja,  zastraszanie, rasizm. To i jeszcze wiele innych rzeczy z jakimi muszą się borykać bohaterowie, sprawia, że człowiekowi czasami robi się tak o ludzku smutno i przykro.

Czy polecam??
Mimo wszystko tak. Gdyż pomimo wszystkiego złego co napisałam, to miło spędziłam czas z tą książką. I z pewnością sięgnę po następne książki autorki.





Książka ukazała się nakładem 




3 komentarze:

  1. Z McGuire jeszcze nie miałam do czynienia, ale na tę pozycję mam sporą ochotę 🤔 Uzbroję się w cierpliwość i chapsnę ją kiedyś 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od tej autorki polecam Piękną i Chodzącą katastrofę :)

      Usuń
  2. Jakoś ostatnio nie czytam książek od Kobiecego (odkąd nasza współpraca się skończyła, nie wszystko nadążam kupować, gdyż mam dużo innych ofert). Książka ma ładną okładkę, ale jakoś szczególnie mnie do siebie nie przekonała :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger