marca 23, 2020

Milion małych kawałków. James Frey

 


Młodzieniec przyszedł do Starca po radę,
Starcze, rozbiłem coś.
Jak bardzo to rozbiłeś?
Na milion małych kawałków.
Obawiam się, że nie mogę ci pomóc.
Dlaczego?
Nic się nie da zrobić Nie można tego naprawić.
Dlaczego?
Jest za bardzo rozbite. Na milion małych kawałków.


Woow. Tylko tyle mi się ciśnie na usta.
Pomimo tego, że książkę tę czytałam dobrych kilka lat temu, to nadal uważam ją za jedna z lepszych książek jakie miałam okazję czytać. A z pewnością uważam ją za najlepszą powieść o uzależnieniu.


Tak jak wyżej napisałam, powieść ta mówi nam o uzależnieniu. I nie jest to jakaś tam historyjka, zlepek informacji od kogoś. Autor wie o czym pisze, ponieważ to wszystko co opisał przeżył sam.
Zazwyczaj w tym momencie powinnam z lekka opisać wam fabułę książki, zrobić jej lekkie streszczenie, ale uważam, że ta książka nie potrzebuje tego, gdyż nie na miejscu uważam opisywanie jej. Sądzę iż sami musicie się przekonać i zobaczyć o czym dokładnie jest ta książka. Jak jest napisana, a w tym przypadku to bardzo ważna rzecz. I co takiego niesie ona na swoich kartkach.


Chcę drinka. Chcę pięćdziesiąt drinków. Chcę butelkę najczystszego, najmocniejszego, najbardziej niszczycielskiego najbardziej trującego alkoholu na Ziemi.Chcę pięćdziesiąt butelek. Chce cracku, brudnego i żółtego i wypełnionego formaldehydem. Chcę kopę metamfy w proszku, pięćset kwasów, worek grzybków, tubę kleju większą od ciężarówki, basen benzyn tak duży, żeby się w nim utopić.Chcę czegoś wszystkiego czegokolwiek jakkolwiek ile tylko się da by zapomnieć.


Czytając tę książkę miałam wrażenie, że wchodzę do głowy głównego bohatera. Napisana prosto i prostym, w sumie codziennym językiem powieść trafi do każdego czytelnika: do tego młodszego, jak i starszego. I uważam, że każdy, bez względu na wiek, powinien ją przeczytać, gdyż nałóg może nas dopaść w każdym wieku, tak jak głównego bohater, który już w wieku 13 lat był uzależniony od alkoholu. A, że jeszcze było mu mało, to dodał do tego uzależnienie od narkotyków, w wieku lat 20.
Mężczyzna przed którym jest całe życie idzie drogą pełną  samozniszczenia i samoupodlenia w końcu trafia do miejsca, gdzie być może ktoś mu pomoże, ale musi też sam chcieć z tym skończyć.

Zamykam oczy i robię głęboki wdech i myślę o swoim życiu i jak tu wylądowałem. Myślę o szkodach, zniszczeniach i krzywdach, jakie wyrządziłem sobie i innym. Myślę o nienawiści do samego siebie i pogardzie dla samego siebie. Myślę o tym, jak i dlaczego i co się stało, i myśli przychodzą z łatwością, ale odpowiedzi nie.

Wiem, że wielu czytelników narzeka na styl w jakim jest napisana ta książka. Jednak mi on bardzo podpasował. Coś innego. Niespotykanego do tej pory na naszym rynku. Chociaż  nie powiem, pierwsze kilka stron czytało mi się ciężko, właśnie przez styl w jakim jest  napisana, ale potem przepadłam. Nie mogłam się oderwać. I po przeczytaniu ostatniego słowa w tej książce zaczęłam ją czytać raz jeszcze, ponieważ wiedziałam, że raz to będzie mało.

Nałogowcy, jako grupa, zazwyczaj osiągają ponadprzeciętne wyniki w testach na inteligencję.
Dlaczego?
Ty mi powiedz.
Może dlatego, że jesteśmy wystarczająco bystrzy, żeby zorientować się, jaki gówniany jest świat, i dochodzimy do wniosku, że nałóg jest jedyną formą radzenia sobie z tym faktem.


Chociaż sam autor przyznał się, że powieść ta jest koloryzowana i niektóre rzeczy są  wymyślone, to i tak powieść ta jest realistyczna d tego stopnia, że jest odpychająca i jednocześnie wciągająca jak najlepszy alkohol czy narkotyk. 

Nie da się złamać tego, kto żyje bez lęku. Ten, kto żyje w lęku, jest złamany, jeszcze zanim zacznie żyć.



Czytając tę książkę cieszyłam się z mojego nudnego i normalnego życia. Cieszyłam się, że los nie wystawił mnie na próbę, gdyż nie wiem czy miałabym w sobie tyle woli walki jak autor. Bo nie oszukujmy się, aby zerwać z nałogiem trzeba tego chcieć. Jak człowiek sam tego nie chce, to nawet najlepsze kliniki czy specjaliści nie pomogą. 



Czego się bałeś?
Wszystkiego.
I co się stało?
Postanowiłem się nie bać.
Tak po prostu?
Tak po prostu.



 Milion małych kawałków to bezkompromisowa powieść o uzależnieniu i walki z samym sobą.  Powieść brutalna, chaotyczna a zarazem spójna i oraz pełna nadziei na lepsze jutro powinna być obowiązkową lekturą w ostatniej klasie szkoły podstawowej. To właśnie o to świadectwo walki autora z uzależnieniem powinni poznawać nastolatkowie jako przestroga przed wykonaniem kroku kierunku alkoholu czy narkotyków. 

Nie obchodziło mnie, czy wygram, czy przegram, chciałem tylko walczyć.

Czy polecam?
Oczywiście, że tak To jedna z takich książek, którą każdy powinien przeczytać. Ta powieść otwiera oczy, które często bywają szeroko zamknięte.




Książka ta ukazała się nakładem

2 komentarze:

  1. Podczas studiów przeczytałam (chyba) wszystkie książki o narkomanii, jakie tylko zostały wydane. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger