marca 08, 2020

Dosięgnąć świąt. Terri Blackstock


Czy lubicie świąteczne powieści ??
Jeżeli tak to mam dla was recenzję  bardzo interesującej książki.


Fanaberie starszej pani, gburowaty taksówkarz i zapracowana prawniczka. Czy z tego układu wyniknie coś dobrego?

Ostatnia rzecz, jakiej życzy sobie taksówkarz Finn Parrish, to utknąć na cały dzień w klinice z cierpiącą na demencję staruszką na wózku. Jednak kobieta przypomina mu matkę, którą pod koniec życia poważnie zawiódł. Poniekąd z poczucia winy mężczyzna godzi się na kolejne szalone pomysły starszej pani, zastanawiając się, czy nie działa ona pod wpływem choroby… I dlaczego jej rodzina się nią nie zajmuje.

Sydney Batson wie, że w jej kancelarii adwokackiej szykują się zwolnienia. Aby utrzymać stanowisko, musi wygrać nieczystą sprawę, w której występuje jako obrońca. Jej frustrację potęguje fakt, że nawet nie ma czasu zapewnić godziwej opieki schorowanej babci.

Istnieje tylko jeden człowiek, który może zmienić życie tych dwojga, tym bardziej, że czas nagli. A może nie tylko tych dwojga… Może nawet kogoś jeszcze…


Przyznać się muszę, że boję się książek świątecznych, gdyż nie zawsze są one zbyt subtelne. Jednak nie tutaj. W tej książce wszystko dawkowane jest subtelnie. Delikatnie. Widać, że autorka wiedziała jak podejść do tematu.
Jednak odbiegamy od książki.

Finn, jeden z głównych bohaterów tej książki to gburowaty face, który nie lubi nikogo, w tym siebie. Jednak ja tego gburka polubiłam. Nie wiem czemu, ale z chęcią bym się z nim  zakolegowała. A kiedy poznaje Callie stopniowo zaczyna się zmieniać.
No właśnie Callie. To niekwestionowana gwiazda tej książki. Ta starsza Pani, która nie ma filtra na linii język-mózg. Ciepła, kochana i zarazem przebojowa staruszka jest jednocześnie babcią Sydney, zaczynającej swoją karierę, prawniczki która musi podzielić czas pomiędzy pracę i babcię. Pomimo tego ciągłego zalatania kocha ona swoją babcie i chce dla niej jak najlepiej. Tak jak i babcia dla niej, co wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. przynajmniej na mojej wywoływał.

Cała powieść jest prosta, co jednak nie jest negatywną cechą, ponieważ tak jak już pisałam wcześniej, nie jest ona przerysowana. Jest realna, prawdziwa. Historia w niej opisana spokojnie mogłaby się wydarzyć każdemu z nas.
Uczy nas ona też, że warto cieszyć się życiem i jednocześnie cieszyć się rodziną, ponieważ nigdy nie wiadomo ile czasu nam jeszcze pozostało.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Autorka ma fantastycznie lekkie pióro i niebywałą zdolność doboru słów. Jej bohaterowie są realni, prawdziwi. Nie ma tutaj nic sztucznego. Całą powieść można nazwać szczerą, i właśnie chyba przez to jest taka piękna.

Jednak książka ma też swoje minusy, jest za krótka.

Czy polecam?
Oczywiście, że tak.
I to nie tylko na święta, ale w każdym innym okresie też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger