października 10, 2019

Warta ryzyka K. Bromberg Cykl: Życiowi bohaterowie



Jak sami dobrze wiecie nie przepadam za twórczością Pani Bromberg.
Seria Driven, jak dla mnie, była okropna.
Dalsze jej książki równie słabe,  jak nie gorsze.
Do tej pory tylko JEDNA książka spod pióra autorki mi się podobała. I była to druga część cyklu Życiowi bohaterowie,  pt.: Płonąca namiętność.

Czy Warta ryzyka jest warta przeczytania??
O tym zaraz się przekonamy.


Bardzo ciekawiła mnie ta historia,  ponieważ motyw samotnego ojca nie jest czymś, co często spotykamy w książkach.
Grayson, po tym jak żona go zostawiła, samotnie wychowuje syna.
A dodając do tego, że jest pilotem helikoptera i jest przystojny to mamy istny  wabik na kobiety.
Sidney natomiast to dziewczyna z bogatego domu,  którą ojciec wysłał do jej rodzinnego miasteczka po to by uratowała jedną z tutejszych gazet. I jednocześnie zdobyła doświadczenie i upragnione stanowisko.
Żeby uratować gazetę, organizuje ona konkurs do którego rodzina Melone zgłasza Graysona.
Tak na marginesie to fajnie było przeczytać co słychać u reszty rodziny Malone.
I tak właśnie zaczyna się ta historia.
Dodać jeszcze muszę, ze Grasyon z początku nie darzy Sidney  sympatią,  ponieważ przypomina  mu ona o byłej żonie.

Graysona polubiłam. Może jego zachowanie nie zawsze było dla mnie zrozumiałe,  ale wszystko co robił było związane z troską o syna.
To jego zawsze stawiał na pierwszym miejscu. I doskonale to rozumiem,  bo dla rodzica  dziecko jest najważniejsze na świecie.
I właśnie  dlatego nie pojmuję zachowania byłej żony Graysona.  Jak można zostawić własne dziecko ??
Niech mi to ktoś wytłumaczy.

Sidney natomiast na pierwszy rzut oka wydaje się rozpuszczonym bahorem, jednak to tylko pozory. Może i nie potrafi ona zainteresować się czymś dłużej niż 5 minut,  ale w związku z sprawą swojej przyjaciółki zachowała się ona rewelacyjnie. Wolała przyjąć karę,  jaką był dla niej wyjazd do małego miasteczka, niż zdradzić jej sekret.
Dla mnie to było piękne.
Jednak generalnie byłam w stosunku do niej obojętna.
W sumie i ona i Grayson nie zrobili na mnie jakiegoś większego wrażenia.

Co do samej książki, to historia w niej ukazana była fajna, ale czegoś mi w niej brakowało.
Był o dużo emocji. Dużo uczucia. Dużo wszystkiego,  ale suma sumarum książka mnie nie porwała.
Od pierwszych stron czuć styl Pani Bromberg,  który, przynajmniej mi,  on nie podchodzi.
Niby styl lekki,  prosty,  ale czytanie tej książki mnie zmęczyło.
I to nie przez emocje. Tylko właśnie przez to jak została ona napisana.

Nie jest to zła książka,  bo z pewnością jest lepsza niż pierwszy tom
Jednak jest o niebo gorsza niż tom drugi.

Pozytywnym aspektem tej książki jest syn Graysona,  Luke.
Polubiłam  tego rezolutnego dzieciaka,  którego największym marzeniem było  mnie mamę.
Jego proste postrzeganie świata sprawiło,  że buzia sama mi się cieszyła jak widziałam jego imię w tej powieści.

Dodać muszę, ze spodobał mi się klimat małego miasteczka w tej powieści. Lubię czytać historię,  które nie są osadzone w wielkich metrpoliach,  gdzie człowiek nie zna drugiego człowieka.
Co do małego  miasteczka, to brakowało mi tutaj opisów. Nie mogłam zamknąć oczu i  w wyobraźni zobaczyć miejsc gdzie dzieje się akcja powieści.
W tej kwestii to książka jest przegadana i przemyślana przez bohaterów.
Wiem, że wiele osób nie lubi długich i obszernych opisów otaczającego świata,  ale ja je kocham. I są one dla mnie bardzo znaczące.
Tym bardziej w małomiasteczkowym klimacie.

Czy Warta ryzyka jest warta przeczytania??
Ciężko mi to określić.
Wiem, że Pani Bromberg ma bardzo wielu fanów,  którzy są zachwyceni jej książki.
Ja po skończeniu tej książki czułam pewniem niedosyt.
Z ręką na sercu mogę napisać, że jakbym jej nie przeczytała,  to dużo bym nie straciła.





                     Za egzemplarz dziękuję


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger