września 29, 2019

River. Samantha Towle. Patronat medialny.



Większość z Was już powinna znać twórczość Samanthy Towle.
Jakiś czas temu Wydawnictwo NieZwykłe wydało na naszym rynku jej dwie książki Revved i Revived,  które zostały przyjęte bardzo dobrze.
A czy River wzbudził we mnie takie same emocje?
O tym przekonacie się czytając moją recenzję.

Carrie Ford przyjmuje nową tożsamość, oraz przeprowadza się do nowego miasta.
Wraz z tak drastyczną zmianą dziewczyna dostaje też nowego sąsiada, Rivera  Wilda.

Obydwoje mają swoją przeszłość, która nie była różowa.
Gdy Wild miała osiem lat doprowadził do sytuacji,  po której  jego matka wylądowała w więzieniu, a on zamieszkał z babcią.

Smutek. Ból. Samotność.

Carrie,  która we wcześniejszym życiu nazywała się Annie,  przez siedem lat żyła z potworem jakim okazał się jej mąż,  policjant.
Jak tylko dowiedziała się o tym, że jest w ciąży, uciekła i rozpoczęła nowe życie.

I tak w skrócie zaczyna się historia Rudej i Rivera.
O tym co dalej wydarzyło się w książce będziecie musieli przekonać się sami.

Nareszcie doczekałam kobiecej bohaterki,  która mnie nie drażniła. Polubiłam Carrie od pierwszych stron.
Była uparta,  waleczna, pyskata, jednak miała ona bardzo dobre serce. I pomimo wszystkiego co ją spotkało w życiu,  wierzyła w ludzi i ich dobroć.





Wild to temat rzeka.
Humorzasty, nadęty dupek, który nie ma najmniejszego  zamiaru  zostać przyjacielem Rudej.
Jego postać jest naprawdę dobrze wykreowana.
Samantha Towle postać Rivera dopracowała w najdrobniejszy szczegółach.
Na pierwszy rzut oka wydaje się być chamski,  nieprzyjemny, szorstki.
Jednak po bliższym poznaniu ten kapryśny facet jest mężczyzną o złotym sercu, gotowym na największe poświęcenia dla ludzi na których mu zależy.

Obydwoje tak różni, a jednocześnie tak do siebie podobni starają się żyć.
Żyć wśród ludzi. Wśród siebie.
Przyjaźń, która po ciężkich bólach nawiązują się pomiędzy naszymi bohaterami, bez ostrzeżenia zmienia się w coś więcej.


Nigdy nie wierzyłam, że będę mogła mieć coś tak dobrego, tak niewinnego. A jednak tak się stało. Mam to tutaj, w tej chwili, w swoich ramionach. 


Uwiebiam takie książki.
Trudne motywy nie są mi straszne.
A jeżeli połączymy to z bardzo dobrze napisaną powieścią,  to odnajdziemy  coś od czego będzie nam się trudno oderwać.
I tak samo było w moim przypadku. Nie było takiej siły,  która odciagnęłaby mnie od tej książki.
A jeżeli dodamy tutaj postać Rivera to mamy cud, miód. Bez orzeszków,  bo nie lubię.

Często po przeczytaniu książki nachodzą mnie najróżniejsze  myśli. 
I tak samo było i w tym przypadku. 
Zastanawiałam się co bym zrobiła,  gdybym znalazła się na miejscu Annie??
Czy bym się poddała czy też walczyła do samego końca.
I rozglądajac się po najbliższym otoczeniu zastanawiałam się czy gdzieś tam też  jest Annie,  która potrzebuje pomocy.
Czy też River,  który potrzebuje  zrozumienia i akceptacji.

Nie sposób pominąć zakończenia,  które sprawiło,  iż na moment serduszko zaczęło mi szybciej bić.
Brawa dla autorki za ten zabieg. Udał jej się w 100 procentach.

Moi drodzy.
Jeżeli poszukujecie książki, która sprawi,  że przynajmniej przez  chwilkę  inaczej  spojrzycie na otaczający nas świat to trafiliście idealnie. 
River to pozycja,  którą polecam wam na jesienne wieczory.
I gwarantuje wam, że nie będziecie w stanie się od niej oderwać.



                    Za egzemplarz dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger