września 11, 2019

Anioł z Auschwitz. Eoin Dempsey.


Każdy kto mnie zna wie, że uwiebiam literaturę obozową. 
Fikcja literacka,  czy literatura faktu. 
Nie ma to dla mnie znaczenia.
Znaczenie ma dla mnie to, że książka musi być dobrze napisana.
A Anioł z Auschwitz jest bardzo dobrze napisany.
Jednak o tym napiszę wam w dalszej części mojej opinii. 


Christopher poznaje Rebeccę, gdy ma 6 lat.
Od tego momentu są nierozłączni.
Nikt i nic nie może ich rozdzielić: wiara,  pochodzenie,  rodzina czy narzeczony.
Jednak prędzej czy później jest coś co może ich rozdzielić.
Jest to Druga wojna światowa i Ostateczne rozwiązanie kwestii Żydowskiej.
Bo Rebecca moi drodzy to Żydówka,  a Christopher jest Niemcem.
Zostaje ona deprptowana z wyspy na której mieszkają.
Christopher w celu odnalezienia ukochanej, za pomocą łapówek, dostaje  ,,pracę" w piekle na ziemi, jaki jest Obóz koncentracyjny w Auschwitz.

I właśnie pobyt w Obozie i poszukiwania Rebeccki są jakby motywem przewodnim książki.
Jednak, przynajmniej według mnie, to wszystko schodzi na dalszy plan, gdy Christopher zaczyna  ,,działać" i odgrywać rolę swojego życia.
Swojego i setek innych osób.

Kochani.
Nie będę wam więcej pisać na temat fabuły tej książki,  ponieważ nie chcę.
Mogłabym,  ale nadzwyczajniej w świecie nie chcę.
Chcę byście sami przeczytali tę książkę.
Byście sami poczuli te emocje,  heroizm,  smutek,  gniew i szczęście.
Bo naprawdę zagłębiając się w tę pozycję towarzyszyć wam będzie cała paleta emocji.

Zacznę od tego, że ktoś może autorowi zarzucić, że nie powinno się pisać fikcji literackiej osadzonej w Auschwitz. I powiem wam, że po fatalnym Tatuażyście z Auschwitz też miałam takie zdanie. I na nic zdały się słowa autorki, że to historia prawdziwa, tylko przez nią  ,,skoloryzowana". A gówno prawda. Cała ta historia to bajka. Bajka, prze którą ludzie myślą,  przynajmniej wiele osób za granicą,  że Auschwitz to jednak nie było takie złe.

Eoin Dempsey zrobił fenomalny research. Ktoś kto lubuje się w takiej tematyce od razu to widzi. Czytelnik może powiedzieć, że kto na ochotnika idzie do Auschwitz. Jeżeli ktoś zadaje sobie takie pytania, to niech poczyta sobie o Marii Stromberger.
Ona, tak jak bohater tej książki,  weszła do Auschwitz i próbowałam uratować wegetujących tam ludzi. Wegetujących,  ponieważ życiem bym tego nie nazwała.

Autor w bardzo dobry sposób pokazał ludzi,  którzy ślepo wierzyli  w ideologię  Hitlera.
Pokazał nam również,  że byli ludzie, Niemcy,  którzy nie popierali swojego wodza. Nie wierzyli ślepo w to co mówił. Bardzo dobrze spisane zostało również to, że mając pieniądze można  zrobić naprawdę dużo. Nawet być ponad ideologią.

Naprawdę ciężko mnie poruszyć.
Jednak jak czytałam o Żydach czekających na  ,,Prysznic", czy o matkach,  które były  rozdzielane z dziećmi to łza mi się w oku zakręciła.
Najgorszym,  przyjemniej w mojej opinii, był moment z Anką.
Sama finałowa scena tego wątku sprawiła,  że nie widziałam co mam ze sobą zrobić.
Dla mnie to było coś strasznego. Okropnego.
Na miejscu Christophera straciłabym już resztki wiary. I wydaje mi się, że on już też ją powolutku tracił.
Przy życiu i zdrowym rozsądku trzymali to ludzie których mógł uratować,  a nie Rebecca.

Dlaczego znowu wspominam o Rebecce?
Z opisu mogłoby się wydawać,  że Anioł z Auschwitz to kolejna historia o miłości osadzona  w  Auschwitz.
Nic bardziej mylnego.
Fakt,  uczucie jakim główny bohater darzy Rebeccę jest katalizatorem heroizmu jakiego  dokonuje Christopher.
Jednak prawie do samego końca jest ono tłem do pokazanego w książce bestialstwa i nieludzkich zachowań.
I według mnie autor bardzo dobrze zrobił, że nie skupił się na uczuciu. Na walce o odnalezieniu  swojej miłość.

Zakończenie,  w moim mniemaniu,  bardzo dobre.
Pokazujące nam, że warto mieć nadzieję do samego końca. Że pomimo upływu  kilkunastu lat niektóre rzeczy się nie zmieniają.

Pomimo trudnej tematyki jaką podejmuje ta książka czytałam ją z zapartym tchem i to kilka razy.
Musiałam ją powtórnie przeczytać, ponieważ emocje jakie ona we mnie wywołała  za pierwszym razem spowodowały,  że nie mogłam racjonalnie myśleć.
Musiałam podejść do tego tematu  ,,na sucho".
Jednak powiem wam, że było mi  ciężko,  ponieważ za każdym razem ta powieść powodowała,  że czułam się bezradna i jednocześnie taka bezbronna.
Po tej lekturze naszła mnie taka myśl,  że nasze pokolenie nie odważyłoby się na coś takiego.

Reasumując.
Napiszę krótko.
Anioł z Auschwitz to najlepsza książka jaką czytałam  w tym roku.


                      Za egzemplarz dziękuję


1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie książki. Przede mną "Biała róża, czarny las" tego autora. Teraz czytam "Czerń i purpura", książka jest rewelacyjna, ponieważ autor nie owija w bawełnę. Auschwitz było piekłem i tak je opisuje. "Tatuażysta z Auschwitz" mnie też rozczarował, spodziewałam się czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger