Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawnictwa, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Opis bardzo mi się spodobał.
Okładka przyjemna dla oka.
Taka idealna na lato.
Nie wiedziałam czego się spodziewać, gdyż było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.
I muszę wam powiedzieć, że jestem.....
No właśnie.
Czy książka mi się podobała, czy też jednak był to strzał w kolano??
O tym będziecie musieli przekonać się czytając moje wypociny.
Kocham małomiasteczkowy klimat.
I akcja Dla Ellison dzieje się właśnie w małym miasteczku. Miasteczku gdzie każdy każdego zna i wie o nim wszystko.
I do takiego właśnie miasteczka trafił Hunter, główny bohater tej powieści.
Ma 19 lat. Interesują go tylko seks, narkotyki i imprezy. Nic dla niego nie jest ważne, do momentu, gdy jego rodzice po jednej z jego libacji, wysyłają to na Florydę, by spędził wakacje w domu swojego wujka.
Tam właśnie poznał tytułową Ellison.
I tak właśnie zaczyna się ta historia, która sprawiła, że wylałam morze łez. A musicie mi uwierzyć. Ciężko mnie wzruszyć. Jednak wiecie co jest najlepsze...To nie jest jedną z tych łzawych historyjek w stylu Promyczka czy Zanim się pojawiłeś.
Dla Ellison to piękna historia o miłości, akceptacji i życiu. Takim prawdziwy, realnym.
Koniecznie muszę dodać, że Ellison jest jedną z moich ulubionych bohaterek książkowych.
Nie wiem czemu, ale od razu poczułam do niej sympatię.
Dziewczyna ta ma przysłowiowe ,,jaja". Nie jest szarą myszką, która nie wie czego chce od życia. Może i czasami miała momenty, w których mnie drażniła, ale nie oszukujmy się. Nie ma bohaterki idealnej.
Hunter....długo o nim pisać.
Rozpuszczony dzieciak, który ma w życiu wszystko. I chyba go to zgubiło.
Jednak wcale mnie to nie dziwi. Pozostawiony sam sobie, gdyż rodzice bardziej niż swoim synem, byli zajęci sobą.
Obydwie postacie są dla mnie bardzo dobrze wykreowane. Totalne przeciwieństwa: on lubi duże miasta, tłok i kluby. Ona ciszę, spokój, i samotność.
On musli o sobie. Ona o każdym, poza sobą.
Jednak jak mówią: przeciwieństwa się przyciągają. I ta dwójka również się przyciąga.
Powiem wam, że z początku sądziłam, że ta powieść to będzie lekka miłosna historia.
Jednak Panie.....jak bardzo się myliłam.
Fakt, jest tu miłość, ale dla mnie nie gra ona w tej powieści pierwszych skrzypiec.
Ogromnym atutem tej powieści jest Hunter. Cała jego przemiana. Fajnie, że nie stało się to od tak. Czytając tę powieść mogliśmy patrzeć jak on się zmienia. Jak zmieniają się jego priorytety.
Ellison też przeszła przemianę. Może nie tak drastyczną jak Hunter, ale jej punkt widzenia na różne rzeczy również się zmienił.
Na wzmiankę zasługują też drugoplanowi bohaterowie, którzy idealnie dopełniają całą książkę.
Niby stoję z boku, jednak mają realny wpływ na to co się tam dzieje.
Sprawiając, że na początku i na końcu książki zbierałam szczękę z podłogi i zrobiło mi się troszkę smutno.
I tak jak po przeczytaniu całości książki epilog nie był dla mnie zaskoczeniem.
Tak prolog na dzień dobry totalnie mnie zaskoczył.
I jestem pewna, że nie tylko mnie.
Całą książkę czytało mi się bardzo sympatycznie i szczerze.....Nie chciałam jej kończyć.
Wciągnął mnie zakręcony świat Ellison i Huntera.
I na koniec zrobiło mi się przykro, że to już.
Moim zdaniem Dla Ellison to pozycja, którą koniecznie musicie przeczytać.
Jest to przepiękna opowieść o poszukiwaniu właśnie drogi w życiu. O wybaczeniu. No i oczywiście o miłości.
Bo życie bez miłości to nie życie. To wegetacja
Polecam wam tę pozycję z ręką na sercu.
Za egzemplarz dziękuję
Łooo bardzo wciągająca recenzja i książka na półkę do przeczytania tym sposobem 😍
OdpowiedzUsuń