lipca 29, 2019

Współlokatorzy. Beth O'Leary.

Dziś książka,  która totalnie kupiła mnie swoim opisem i naprawdę pozytywną promocją zrobioną przez wydawcę. Drogi Albatrosie, łóżko na WTK to było coś.



Tiffy i Leon dzielą mieszkanie.
Tiffy i Leon dzielą jedno łóżko.
Tiffy i Leon nigdy się nie spotkali...
Brzmi absurdalnie??
Wiem, ale taka naprawdę jest fabuła książki.
Tiffy Moore na gwałt potrzebuje lokum. Bardzo taniego lokum.
Leon Twomey natomiast rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy.
Leon ciągle pracuje na noc,  biorąc jak najwięcej godziny,  gdyż każdy grosz odkłada na prawników,  by wyciągnąć z więzienia niesłusznie skazanego brata.
Postanawia więc wynająć na swoją ciasną kawalerkę Tiffy.
Gdy on będzie w pracy,  ona będzie spać w domu.
A gdy on  będzie odsypiać noce,  ona będzie w pracy.
Według nich to idealne rozwiązanie.
Według ich znajomych ten pomysł jest jednym wielkim niewypałem.

Czy to wszystko naprawdę wypali??
I jak potoczą się losy bohaterów??
Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie czytając tę książkę.

Często zdarza się, że gdy książka wyskakuje mi z każdego miejsca i każdy ją reklamuje to najzwyczajniej w świecie jest kiepska. Pierwsza myśl jaka przychodzi mi z mega dobrą reklamą to 365 dni Pani Lipińskiej.  A nie oszukujmy się,  dziełem literackim nazwać tego nie można.
Jednak w przypadku Współlokatorów było zupełnie inaczej.
Fakt, w internetach ta książka była wszędzie,  ale kochani. Ona, moim skromnym zdaniem,  jest dobra. Mogę się pokusić o stwierdzenie,  że jest bardzo dobra.
Nieszablonowy pomysł na fabułę jest czymś, na czym już na samym początku zawiesimy  oko.
Nie oszukujmy się,  czegoś takiego,  przynajmniej ja,  jeszcze nie czytałam.

Bohaterów polubiłam od pierwszych stron.
Dziękuję autorce za Tiffy,  gdyż jest to jedna z niewielu bohaterek książkowych, którą w ostatnim czasie polubiłam. Naprawdę.
Ma w sobie to coś, co mnie do niej przyciagnęło.
Ona jest naprawdę ekstra dziewczyną.
Leon też podbił moje serduszko.
Lojalny,  oddany,  ciepły.
Taki facet i do tańca i do różańca.
W sumie muszę wam powiedzieć, że każdy z bohaterów udał się autorce.
Widać, że książka nie była pisana na  ,,Odwal się".
O,Leary naprawdę się postarała. Widać,  że cała fabuła jest przemyślana od początku do końca.
Już naprawdę dawno  nie czytałam tak dobrej komedii romantycznej.
Autorka posługuje się naprawdę przyjemnym językiem. I z ręką na sercu mogę przyznać,  że  jakbym wcześniej  nie wiedziała,  iż to debiut,  to w życiu bym na to nie wpadła.
Wszystko jest tutaj dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.

Powiem wam, że dawno  tak dobrze nie bawiłam się przy czytaniu książki.
Może i fabuła nie pędzi na bolid Formuły 1 i nie mamy tutaj zwrotów akcji,  przy których będziemy zbierać szczękę z podłogi,  ale w dobrej literaturze nie zawsze o to chodzi.
Chodzi o to, żeby się dobrze przy czytaniu bawić. A ja przy ,,Współlokatorach" bawiłam się wyśmienicie.
Powiem wam, że książce nie brakuje niczego.
Są emocje,  ciekawi bohaterowie,  dobry humor i mnóstwo pozytywnej energii,  którą  czujemy z każdą przeczytaną stroną.

Jednak moi drodzy książka ma też swoje minusy.
Sposób zapisu dialogów z perspektywy Leona.
Wrrrrrr. Jak on mnie drażnił. Jednak nie jest to coś,  co bardzo rzutuje na odbiór  książki przez czytelnika.
Da się z tym żyć.

A więc moi drodzy.
Nawet sekundy nie zastanawiajcie się nad zakupem tej książki,  ponieważ naprawdę warto ją przeczytać. Tym bardziej,  że idealnie ona pasuje do letniego klimatu jaki teraz mamy.



                      Za egzemplarz dziękuję


2 komentarze:

  1. Bardzo mnie zaintrygował zarówno tytuł jak i recenzja muszę nabyć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba tym razem sobie odpuszczę. Niespecjalnie fabuła przypadła mi do gustu. Za romantycznymi ksiazczami raczej nie przepadam. No ale kto wie...może z czasem zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger