czerwca 04, 2019

Dziennik kata. John Ellis


Gdy tylko zobaczyłam tytuł i opis książki to wiedziałam,  że muszę ją przeczytać.
Zaintrygowała mnie i to bardzo.

John Ellis wykonał wyroki ma dwustu trzech osobach i spisał kronikę ostatnich gestów wielu spośród tych,  którzy przeszli przez jego ręce na finałowej prostej swej podróży ku wieczności.



Na pierwszy rzut oka Ellis wydaje się osobą,  która nie nadaje się do roli kata. W życiu prywatnym nie mógł on skrzywdzić nawet myszy. Jednakże tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak nie ocenia się ludzi po pozorach.
Wiem, że zabrzmi to śmiesznie,  ale John był bardzo dobry w tym co robił.
W ostatnich chwilach starał się by ludzie cierpieli jak najmniej. Bo powieści człowieka wydaje się prostym zajęciem.
Jednak zrobić to tak, by miało to ręce i nogi.
To już nie lada sztuka.
Kat przybywał na miejsce egzekucji o wiele wcześniej.
Musiał się do tego dokładnie przygotować.
Po zobaczeniu swojej ofiary musiał ustawić szubienicę,  którą dla każdej osoby była ustawiana indywidualnie, gdyż na to wszystko składał się wzrost,  waga,  budowa ciała czy nawet szyi.
Im lepiej i dokładniej było to zrobione tym taka osoba mniej cierpiała.
Wiem, że wielu powie,  że dla takich ludzi kara wykonywana powinna być tak,  by cierpieli oni jak najgorsze męki, ale w każdym z nas jest ludzki odruch.  I Ellis też je miał. Poza tym kat,  był jego zawodem. A każdy z nas chce wydobywać swoje pracę jak najlepiej.
Tym bardziej,  że on też był potem sprawdzany.

,,Dziennik kata" niby to dziennik. A jednak nie dziennik. Nie mamy tu opisów dzień po dniu.
Bardzo podobało mi się w książce to,  że przed każdą egzekucją jesteśmy wprowadzeni w szczegóły sprawy. Jak doszło do tego,  że dana osoba musi stracić swoje życie.
Dla mnie taki zabieg był strzałem w dziesiątkę,  ponieważ mamy wgląd w taką sprawę z dwóch stron.


Bardzo podobał mi się też język jakim książka została napisana.  Prosty. Łatwo wchodzący do głowy.  Może i niektórzy będą zawiedzeni, że nie ma w tej książce makabrycznych  opisów,  ale jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.

Wielkim zaskoczeniem jest,  że Ellis pamiętał wszystko z nadrobniejszymi szczegółami. Każdy detal opisywał,  jakby dana scena rozgrywała się właśnie tu i teraz.

Po przeczytaniu tej książki naszła mnie refleksja,  czy jestem za karą śmierci,  czy też nie. I doszłam do wniosku,  że jestem.
Wiem, że wiele wyroków mogłoby być złych,  że wiele ludzi z siedzących w więzieniu jest niewinnych.
Jednak, gdy sąd ma 30000% pewności,  że  dana osoba jest winna,  a są takie sprawy. To w przypadku najcięższych przestępstw jestem za karą śmierci.
I nie tylko za morderstwo,  ale też za gwałty ze szczególnym okrucieństwem czy też tak bardzo teraz  ,,popularną" pedofilię.
Dla mnie są to takie przestępstwa,  że tacy ludzie nie powinni chodzić po ziemi. Wiem, nie jestem Bogiem,  ale to jest tylko moja opinia.

Reasumując.
Mi się książka podobała.  Była dla mnie przyjemną odskocznią,  wiem jak to brzmi: kat wraz z karą śmierci I odskocznia.  Jednak tak. Dla mnie ta książka była relaksem.
Fakt,  nie wiem czy szybko do niej powrócę i czy każdemu bym ją poleciła,  ale w mojej skromnej opinii warto ją przeczytać.



Za egzemplarz dziękuję 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger