marca 22, 2019

tacet a mortuis. Amo Jones.

Siedzę, patrzę w komputer i nie wiem co napisać. Mam dosłownie pustkę w głowie.
Amo wie jak zrobić człowiekowi sieczkę z mózgu.
Jeżeli ktokolwiek myślał,  że ten tom da nam odpowiedzi na wszystkie pytania to jest w błędzie. Nic się nie wyjaśnia. A moim zdaniem jeszcze bardziej komplikuje.


Tacet a mortius jest napisane z perspektywy Maddie i Bishopa, co było wg.genialnym posunięciem.

Ta historia jest tak nieprzewidywalna, wątek Tillie,  i tak zakręcona, że chylę czoła przed autorką.

Moim zdaniem wszystko w tej książce jest idealnie zgrane, w tym playlista (wspólne Spotify tak bardzo ❤❤❤❤), ktora idealnie trafia w moj gust.
I o dziwo Maddie nie irytuje mnie tak jak w poprzednich częściach. Ta dziewczyna była tak denerwująca, że miałam ochotę wejść do książki i zrobić jej krzywdę.
Bishop i reszta ekipy to byłby przy mnie pikuś. 😁😁🤣😂
Dziewczyna troszkę dojrzała, ale tylko troszkę. Nadal potrafi nacisnąć moje przyciski, i to tak,  że z chęcią odłożyłabym czytanie,  gdyby nie Bishop-mroczny, niebezpieczny,  ale zarazem inny przy Madie .
Zmienny jak kobieta.😊😊😊
Podsumowujac tak, by nie zdradzić fabuły: jeżeli szukasz mrocznej i niebezpiecznej książki, która od samego początku Cię zaintryguje to Tacet a mortius jest pozycją dla Ciebie.  Tylko trzeba pamiętać,  że to trzeci tom serii.
Ta historia wciągnie Cię tak, że nie odłożysz jej,  póki nie przeczytasz ostatniego słowa napisanego przez Jones.
Jak na szpilkach czekam na następny tom, które to bohaterem będzie Nate....tak...ten Nate.
Też będzie gorąco, seksownie i niebezpiecznie.

          Książka ukazała się nakładem

7 komentarzy:

  1. Łaaa! Krótka recenzja, która kompletnie nic nie mówi! Wez! jakbym nie czytała wczesniej tej książki to bym teraz dostała przez Ciebie szału. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stare jak świat. Napisane od razu jak odłożyłam czytnik. Jakbym pisała ją teraz, to by była inna. Ale chciałam zostawić tak jak było napisane od początku.

      Usuń
    2. Takie recenzje na emocjach pisane są najlepsze! Ja też tak lubię robić. Na chłodnej głowie to już bez sensu.

      Usuń
  2. Krótko, ale fakt. Recenzje pisane emocjami są najlepsze....Po co streszczać pół fabuły. Widać, że emocje Tobą zawładnęły i książka Ci się podobała. I to bardzo na plus. Bo lektura musi wywołać emocje. Negatywne czy pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej serii, więc i recenzja niewiele mi mówi. Może to i dobrze, bo spojlera nie ma ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, mało się dowiedziałam o książce, a jednak chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej serii, musiałabym zacząć od poprzednich książek.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger