marca 22, 2019

Kobieta na krawędzi. Jill Alexander Essbaum.

Przyznam wam się bez bicia, że nigdy nie słyszałam o tej autorce, czy o tym tytule.
Wzięłam ją w ciemno, ponieważ opis bardzo mi się spodobał.

I jestem zadowlona z tego,  że sięgnęłam po tę pozycję.
Przejdźmy teraz do fabuły.
Główna bohaterka, Anna, po ślubie przeprowadza się do ojczyzny swojego męża, Szwajcarii.
Chociaż życie które prowadzi na pierwszy rzut oka wydaj się idealne, to nasza bohaterka tak tego nie odczuwa.
Czując się wyobcowaną w nowej ojczyźnie,  lekarstwa na swoje problemy szuka w seksie. W seksie, nie ze swoim mężem,  oczywiście.
Jednak ma to oczywiście odwrotny skutek.
W swoim smutku pogrąża się coraz bardziej.
Mąż, dzieci i sesję terapeutyczne na wiele się nie zdają.
Czy naprawdę musiała stać się tragedia,  by Anna zobaczyła, że idzie drogą bez powrotu?
Czy wyprowadzi ona swoje życie na prostą?
Czy naprawi ona to co zniszczyła swoim zachowaniem??
Na te i inne pytania odpowiedź znajdziecie czytając tę książkę.
Zacznę od tego, że nie polubiłam bohaterki. Nawet nie byłam w stosunku do niej obojętna. Anna jako jedna z niewielu bohaterek nie otrzymała także mojego współczucia.
Nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania. Byka wśród ludzi, którzy próbowali wyciągnąć do niej pomocną dłoń. Jednak ona nie chciała skorzystać z tej pomocy. Wg.mnie była ona sama winna wszystkiemu co się stało. Jednak na samiutkim końcu zrobiło mi się troszkę przykro,  ale naprawdę tylko troszkę.
Powiem wam, że ta książka aż kipi emocjami. Jak woda na gazie.
Widać, że autorka przed napisaniem tej powieści zagłebiła się w depresję i wszystko z nią związane. Praca domowa została odrobina na piątkę.
Wracając do fabuły.
Ktoś może powiedzieć,  że Anna czuła się samotna w nowej ojczyźnie. Może i tak, ale kto o zdrowych zmysłach nie ma ochoty nauczyć się języka swojej nowej ojczyzny??
Sama sobie rzucała kłody pod nogi.
Pomimo mojej ogromnej niechęci do głównej bohaterki,  czas spędzony z tą lekturą uważam za udany.
Jest to książka interesująca,  pełna pytań, na które nie zawsze znajdujemy odpowiedź.
Kobietę na krawędzi polecam każdemu kogo interesuje motyw depresji, i w sumie nie tylko.
Ta powieść to idealny wygląd na psychikę kobiety, która jest zmęczona swoim życiem.
Po przeczytaniu tej pozycji, jestem pewna, że każdy będzie miał chwilę refleksji nad życiem. I nad tym, że depresja może dotknąć każdego.


                    Za egzemplarz dziękuję

6 komentarzy:

  1. Ja też nie słyszałam wcześniej o tej autorce. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja, może po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja bardzo ciekawa :) muszę zobaczyć czy jest w mojej bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka może być ciekawa, gdybym miała czas to bym ją może przeczytała

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest coś w tej książce, co mnie przyciąga, chętnie rozważę spotkanie z nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że surowo oceniłaś bohaterkę. Przyznam, że chętnie przeczytam książkę, żeby wyrobić sobie na jej temat własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje się ciekawa, choć nie na ten czas.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger