sierpnia 22, 2022

Nie w jego typie. Cora Reilly.


Cora Reilly znana jest na naszym rynku wydawniczym z książek mafijnych. Dziś zobaczycie ją w zupełnie innej odsłonie.
Także jedziemy.

Evie, po dwóch latach zajmowania się ojcem, nareszcie może wrócić do swoich spraw. Jej tata poznał nową kobietę i wygląda na to, że po śmierci żony w końcu będzie mógł odbudować swoje życie.
Evie zgadza się na propozycję siostry, opuszcza USA i udaje się do Australii. Tam będzie pracowała jako osobista asystentka wielkiej sportowej gwiazdy – Xaviera Stevensa – Bestii. To stanowisko wydaje się odskocznią, jakiej kobieta potrzebuje.
Jednak wszystko się zmienia, gdy kobieta poznaje Xaviera osobiście. Okazuje się, że praca dla niego bardziej przypomina niańczenie rozkapryszonego dziecka niż zajmowanie się sprawami dorosłego faceta. Do tego Bestia ewidentnie ma problem z nadmiarem kobiet w swoim życiu. Przez jego łóżko przetaczają się tłumy modelek, a on nawet nie chce znać ich imion.
Dobrze, że Evie nie jest w jego typie, bo patrzenie na niego, kiedy jest bez koszulki, niestety nie jest łatwe. Kobieta nie może zaprzeczyć, że ten facet jest bardzo atrakcyjny, ale wie również, że Xavier od razu złamałby jej serce.

Macie czasami tak, że książka wam się podobała i jednocześnie nie?
Ja tam właśnie mam tak z tą książką. 
Nie mogłam się od niej oderwać.
Wciągała do tego stopnia, że nic innego nie istniało.
I denerwowała mnie na tyle, że miałam ochotę rzucić ją w kąt. 
No poważnie.
Niby to ta Cora, którą znamy z mafijnych opowieści.
A jednocześnie jest zupełnie inna.
Taka świeża. 

Lecz nie myślcie sobie,  że ta świeżość jest wszędzie.
Moim zdaniem brakowało jej wpostaci głównej bohaterki. 
Evie była bez wyrazu.
Mdła. 
Już więcej werwy ma w sobie schnąca ściana. 
Niby coś się tam starała. 
Lecz nie za bardzo jej to wychodziło.
Pisząc o Evie muszę jeszcze wspomnieć o jej siostrze.
Łooooo panie.
Miałam wrażenie,  że to jej matka, a nie siostra.
Nie polubiłam tej dziewuchy. Nic a nic.
Wyparłam ją ze swojej świadomości na tyle mocno, że nie pamiętam jej imienia.

Wracając od Evie,  to bardzo podobało mi się to, że na podstawie jej postaci Cora Reilly pokazała nam jak bardzo raniący może być hejt.
Pokazała nam jak słowa mogą ranić.
No, ale jak dla mnie to chyba jedyny jej plus.
Bo reszta....cóż....bez polotu.

Teraz Xavier.
Polubiłam go.
Pomimo tego, że jego ego jest ogromne. I nie potrafi się zachować,  to miał on w sobie urok niegrzecznego chłopca z psotnym uśmiechem.
Na dodatek codziennie zmienia swoje łóżkowe partnerki.
I wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze?
Evie to widzi.
Widzi to jak Xavier je traktuje. 
A i tak dosyć szybko mu ulega.
Bardzo szybko.
No, ale cóż.....Nic na to nie poradzimy.

Powiem wam jednak, że bardzo mi się podobały przekomarzanki głównych bohaterów. 
Evie potrafiła rzucić celą ripostą w Xaviera. 
Cięty język bohaterów dodaje uroku całej powieści i sprawia, że momentami buzia się sama uśmiecha.

Jako, że jestem fanką opisów to ogromnym minusem jest dla mnie ich brak. Usytuowanie akcji w Sydney dało duże pole do popisu autorce. Lecz ta nie skorzystała z okazji. A szkoda.

Jeżeli poszukujecie lekkiej i wciągającej książki to trafiliście idealnie. 
Nie w jego typie to książka w sam raz na raz.
Cora Reilly tą powieścią pokazuje czytelnikowi,  że potrafi pisać nie tylko romanse mafijne. I nawet dobrze jej to wychodzi.

Czy polecam?
Oczywiście,  że tak.
Przecież to Cora Reilly. 
A jej się nie odmawia.




1 komentarz:

  1. Mnie ciekawi ta książka, uważam, że autorka ma talent jak mało kto do pisania. Oczywiście każdemu zdarzają się potknięcia mniejsze czy większe, ale mnie to nie powstrzyma przed czytaniem. Co do Cory to uważam, że warto zawsze dać szansę. Zapowiada się fajnie tylko mnie ten schemat bleyboja trochę razi, ale cóż i tak chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger