czerwca 13, 2022

Piękna nie Bestia. Riva Scott



Rivy Scott tym, którzy tutaj zaglądają chyba nie muszę przedstawiać.
Także dziś bez zbędnego gadania.
Jedziemy z koksem.

Willow Hart doświadczyła tragedii, po której pozostały jej jedynie łzy i blizny. Już zawsze miała być poraniona, złamana i sama. Jednak w chwili, gdy pogodziła się z tym, że nigdy nie podniesie się z kolan, spotkała kogoś, kto dał jej nadzieję. Tylko czy rany, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, oraz głęboko zakorzeniony strach pozwolą jej ponownie otworzyć się na miłość? Czy stawi czoła lękom, a jej dni nabiorą blasku?
Serce Coltona Delgado należało wyłącznie do jego córeczki. Nie spodziewał się, że pozna kobietę, która przebije się przez jego obronne mury i do niego wkradnie. Zdążył doświadczyć straty i związanego z nią bólu, dlatego bał się zaryzykować. Los przygotował dla niego nagrodę, ale czy odważy się po nią sięgnąć? Czy zdecyduje się zaufać i pokochać na nowo?
Historia o pięknie ukrytym pod bliznami. O tajemnicy z przeszłości, która musi wyjść na jaw, żeby zaleczyło się kilka pokiereszowanych przez życie serc.

Czy możecie wyobrazić sobie, że okrutny los zabiera wam najbliższych?
Nie. Ja też nie.
Lecz w takiej sytuacji jest Willow.
Bo straciła ona męża i dwójkę dzieci. 
Tak dobrze widzicie.
Jej życie to wegetacja.
Bo inaczej tego nazwać nie można.
Jednak los bywa przewrotny i na drodze Willow stawia  Coltona, który również, tak jak pani Hart, stracił najbliższą sercu osobę, żonę.
Lecz w jego przypadku los można nazwać łaskawym, gdyż ma on jeszcze córkę,  która stała się dla niego całym światem.
Światem,  z którym nie zawsze daje sobie radę. Jednak czemu tak jest, tego wam  nie zdradzę. 
Musicie się sami przekonać.

Piękna i bestia. Któż z nas nie kocha tej bajki, lub przynajmniej jej nie  widział?
Chyba nie ma takiej osoby.
I z ręką na sercu mogę wam napisać,  że Piękna nie bestia to jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy retelling tej baśni.

Strata, strata, strata.
Cóż...
Gdyście zapytali mnie jak w trzech słowach streścić tę książkę, to tak bym wam napisała.
Bo, przynajmniej dla mnie, to jest najważniejsza rzecz w tej powieści.
Ta historia pokazuje nam, że pomimo wszystkich kłód jakie życie rzuci nam pod nogi, a nie oszukujmy się, los nie oszczędza głównych bohaterów, musimy żyć.
Musimy iść do przodu.
Bo każdy zasługuje na miłość. Na drugą szansę. Tylko trzeba wyjść zza tego muru jaki się wokół siebie zbudowało.

Zazwyczaj w moich opiniach pojawiają się krótkie charakterystyki postaci.
Jednak w tym przypadku obejdziemy się bez tego.
Czemu?
Ponieważ nie mam pewności czy moje serce to wytrzyma.
Jak babcię kocham. 
Mam łzy w oczach jak pomyślę o tym co spotkało Willow.
Boli mnie dusza,  ciało i umysł.
Bo nie pojętym dla mnie jest, że po tym wszystkim co ją spotkało, daje ona jakoś radę żyć.
Chociaż tak jak napisałam wcześnie,  to wegetacja.
Tak samo jest  z Coltonem, chociaż w jego przypadku los był bardziej łaskawy. O ile można tak to nazwać, gdyż jego życie też nie było usłane różami.
I właśnie to co ich spotkało jest czarą goryczy, która sprawiła,  że obejdziecie się smakiem i nie przeczytacie kilku słów na temat naszych bohaterów.
Lecz w sekrecie powiem wam, że Colton troszkę powinien się cieszyć,  gdyż nasze początki nie były takie różowe. 
Nie było tutaj: big love od pierwszych stron.
Prędzej miałam ochotę przyjebać mu tak ze dwa razy. A może i dwadzieścia.
A czemu tak??
Cóż....przeczytajcie i sami oceńcie.

Jestem w Rivą od samego początku i muszę się wam przyznać,  że takie autorki jeszcze nie widziałam.
Ta historia jest pełna emocji. Bólu. 
To coś zupełnie innego od tego do czego przyzwyczaiła nas autorka.
Ja nadal jestem pod mega wrażeniem.
Wrażenie wywarła na mnie również Ella, córka Coltona,  w której widzę bohaterkę kolejnego tomu. Tak jakoś teraz mnie to naszło.
Jednak mniejsza o to.
Tak jak przed chwilką napisałam: jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii. Tego jak Riva ją poprowadziła. I tego jak, po części,  zmiażdżyła ona moje serduszko.
Bo naprawdę,  w pewnym momencie,  nie wiedziałam co mam ze sobą począć. 
Czy pisać do autorki?
Czy odłożyć czytnik?
Czy też pomimo wszystkiego brnąć dalej i leczyć złamane serce.
No i Riva ma szczęście,  że jakiśm cudem udało jej się to wszystko ułożyć 
Wyjaśnić.
Bo byłam bliska wybuchu.

Piękna nie bestia pokazuje nam, że musimy walczyć.
Że pomimo tego co nas w życiu spotkało, pomimo wszystkich blizn jakie zadało nam życie, musimy iść do przodu.
Fakt. Ważne jest by nie zapominać o przeszłości,  bo po części to ona nas kształtuje, lecz nie możemy się też w niej zatracić.
Musimy żyć. Nie zapominając o niej.
Musimy się nauczyć z tym żyć. 
Żyć z przeszłością i bliznami jakie ona pozostawia.

Piękna nie bestia to historia o drugich szansach.
O stracie. Bólu. I życiu od nowa.
To powieść,  która załata najbardziej popękane serca. I sprawi, że część z czytelników inaczej spojrzy na swoje życie.
Na to co zgotował im los.
Bo taka jest prawda.
Z każdej sytuacji jest wyście.
Trzeba tylko walczyć.

Patrząc na moją opinię, Piękna nie bestia wydaje się  być powieścią idealną. 
Czy tak jest?
Ooooooo nie.
Tak jak pisałam: Colton ma szczęście,  bo miałam ochotę mu przyjebać.
Lecz Willow to też nie były: cukiereczki I ciasteczka.
I tak jak po troszku rozumiałam jej zachowanie,  to jednak większa część mnie miała ochotę podejść do niej i powiedzieć: kobieto,  weź się w garść. 
Żyjesz.
Wyciągnij głowę z tyłka i chwyć życie za rogi.
Bo jak książki kocham...miałam ochotę coś jej zrobić.
Także sami widzicie.
To nie jest powieść idealna pod każdym względem. 
I w sumie to bardzo dobrze. 
Bo gdyby było ideolo,  to dalej byłoby już tylko gorzej.
A nie wiem czy Riva by zniosła to, że zdenerwowałaby mnie.
A wiecie, w tańcu się nie pierdolę. 
Także tego.

To chyba będzie na tyle.

Czy polecam?
W sumie to tak.
Bo wiecie...byle gdzie swojego logo nie daję. 
Nawet z sentymentu.
Także polecam wam tę książkę. 
Jeżeli poszukujecie emocjonalnej bomby to trafiliście idealnie. 
Piękna nie bestia poruszy nawet najtwardsze serca.
No to zamawiajcie i czytajcie,  ponieważ warto. 

A Tobie Marta dziękuję za to, że kolejny raz mi zaufałaś. Mam nadzieję,  że Cię nie zawiodłam.



1 komentarz:

  1. Od razu przepraszam za złamane serce i cieszę się, że ta książka wywołała w Tobie tyle emocji! Nie było mi łatwo ją napisać (bo kurde łatwiej zabijać i torturować) ale myślę, że dałam radę ❤ dziękuję Ci, że kolejny raz byłaś ze mną i pomogłaś w promocji tego tytułu ❤ kolejny raz Twoja opinia sprawiła, że mam ciary! 😁

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger