stycznia 18, 2022

Ja tu jestem szefem. Ada Tulińska


Ada Tulińska. 
Przyznaję Wam się bez bicia,  że Ja tu jestem szefem jest pierwszą książką autorki,  którą przeczytałam od deski do deski.
Jakoś do tej pory nie czułam z nią chemii i tego magicznego przyciągania. 
Lecz w przypadku wyżej wymienionej powieści było zupełnie inaczej. 
A jak??
Zaraz się o tym przekonacie. 

Rywalizacja na wysokim szczeblu jest bezwzględna. Chyba że w grę wchodzi namiętność kusząca mocniej niż władza.

Diana nie musi martwić się o pieniądze. Jako przyszywana wnuczka właścicielki przedsiębiorstwa produkującego cydr na co dzień zajmuje się korzystaniem z uroków życia. Niestety, wygląda na to, że wkrótce będzie musiała wydorośleć i skupić się na pracy. Aby zachować prawo do firmy babci, powinna nauczyć się nią zarządzać. A kto przygotuje ją do tego lepiej niż aktualny CEO, ambitny i żądny sukcesu Nataniel? Problem w tym, że ta lekkomyślna dziewczyna i wymagający pracoholik nie przypadli sobie do gustu, do tego Diana skrywa pewną tajemnicę, której ujawnienie może sprawić, że straci wszystko.

Nataniel nie jest zachwycony tym, że nowa asystentka, dzięki protekcji rodziny, trafia na stanowisko, do którego nie ma żadnych niezbędnych kwalifikacji. Chyba że można do nich zaliczyć bycie niesamowicie irytującą, błyskotliwą i pociągającą jednocześnie. Nataniel nie zamierza niczego Dianie ułatwiać, zwłaszcza, że wrodzony talent wnuczki królowej imperium alkoholowego do przyciągania tarapatów daje o sobie znać na każdym kroku. Diabelnie przystojny szef nie spodziewa się jednak, że jego leniwa asystentka może mieć asa w rękawie.

Szef może być tylko jeden. A może to szefowa może być tylko jedna? Pewne jest tylko to, że żadne z nich nie chce usunąć się w cień i albo jedno wygra, albo oboje zrobią coś, o co sami by siebie nie podejrzewali.


Jak widzicie już sam opis robi z czytelnikiem coś co sprawia, że mamy ochotę usiąść i czytać. 
Bo tak właśnie jest. Jak tylko zaczniecie to nie będziecie mogli się oderwać.
Lecz o tym później.
Przejdźmy do książki. 


Po drugiej stronie nastała złowroga cisza, która była jedynie preludium bury. Wiedziałam, że od kilku dni sobie grabię i że to tylko kwestia czasu, aż ten wulkan wybuchnie. Najpierw akcja z komputerem, potem afera z Grześkiem. Wczoraj, ech… wolałam zapomnieć o wczoraj. Już wystarczająco razy w tym tygodniu nazwał mnie nieodpowiedzialną, bezmyślną i leniwą, ale wiedziałam, że to nic w porównaniu z tym, co mnie czeka. A był dopiero poniedziałek.

Na dzień dobry dostajemy Dianę,  którą o pierwszych kilku rozdziałach najzwyczajniej w świecie bym ubiła.
No poważnie wam mówię. 
Uprzywilejowana imprezowiczka, która uważa,  że firma jej się należy, bo jest jej babci.
Nie ważne, że na temat firmy i zarządzania nie ma ona bladego pojęcia. 
Będzie szefem i już.
Jednak z kartki na kartkę zaczęłam ją lubić coraz bardziej. Widać, że poszła do głowy po przysłowiowy rozum.
Zaczęła patrzeć na świat z innej perspektywy. Dojrzała. 
I miło się o tym czytało.

Nataniel...CEO, którego myśli krążą wokół firmy.  Jest wymagający, dla siebie i dla innych. A dla Diany jest jeszcze bardziej wymagający,  ponieważ uważa,  że stanowisko jej się nie należy,  gdyż nie zapracowała na nie. No i nie oszukujmy się. Widzi w niej konkurencję, która  może kiedyś lub nawet w najbliższej przyszłości zająć jego miejsce. Lecz nie da się go nie lubić. Od samego początku byłam  #TeamNataniel i będę się tego trzymać do samego końca. 


– Błagam, musisz mi uwierzyć – zaklinałem, patrząc jej w oczy. – Kocham cię.
Kiedy nie odpowiedziała, pocałowałem ją w czoło. A potem spróbowałem w usta, ale odwróciła głowę. 
– Muszę to wszystko przemyśleć – oznajmiła zbolałym głosem. – Wyjdź. 
Z westchnieniem odsunąłem się od niej. Splotłem nasze dłonie.
– Nie chcę wychodzić. Chcę być przy tobie, bo widzę, że cierpisz. Pozwól mi…

Ja tu jestem szefem to hate&love&romans biurowy w najlepszym wydaniu.
Ada Tulińska sprawiła,  że buzia sama mi się uśmiechała. 
Piszę wam poważnie. Lekkość pióra urzeka.
Humor rozbraja na łopatki. A bohaterowie zapadają w pamięć. Dodając do tego chemię, która jest pomiędzy nimi, mamy przepis na bestseller.  Bo właśnie taki status powinna mieć ta historia.

Gdy tylko odłożyłam czytnik jak skończyłam tę książkę to pomyślałam sobie: woow. Czegoś takiego się nie spodziewałam.
Ada sprawiła,  że nie będę do jej książek podchodzić jak pies do jeża. Bo jeżeli wcześniej jej powieści są w połowie dobre jak Ja tu jestem szefem to ja już nie mam pytań. I czym prędzej zamawiam inne jej książki. 

Pisząc o tej książce nie sposób,  przynajmniej w przypadku mojej osoby, napisać,  że razem z bohaterami pojawiamy się w mojej ukochanej Łodzi 💜💜 także tym bardziej musicie zobaczyć czy moje rodzinne miasto urzekło bohaterów.


Czy polecam??
Oczywiście,  że tak.
Jeżeli poszukujecie dobrego H&L&romans biurowy to trafiliście idealnie. Ada Tulińska idealnie poprowadziła burzliwą relację pomiędzy Dianą i Natanielem.
I tak ją poprowadziła, że do samego końca nie mamy pewności jak potoczy się akcja.
Ja tu jestem szefem to wciągająca historia o miłości, marzeniach i o pasji.
Wciągająca do tego stopnia, że nie oderwiesz się od czytania.
Ja polecam.
Także wiecie co macie robić??
Zamawiać i czytać. 
Z ręką na sercu polecam.








2 komentarze:

  1. Ależ vja chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostra bardzo lubi twórczość tej autorki i bardzo podobała jej się też ta propozycja.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger