lipca 30, 2020

Fallen Crest. Uniwersytet. Tijan Meyer. Cykl: Fallen Crest (tom 5)


Jak dobrze wiecie bardzo lubię książki Tijan. A serię Fallen Crest wręcz uwiebiam. To Emilia z Po drugiej stronie okładki sprawiła,  że jestem zauroczona tą seria. A Mason i Logan to jedni z moich ulubionych bohaterów.  Nie boję się napisać,  że to gniot. Bo tak jest, ale kocham tę serię z całego serca. 
Zaraz się przekonacie dlaczego uwiebiam tę serię i czemu z tomu na tom jest ona coraz lepsza.

Sebastian właśnie rozpoczął polowanie, a jego celem stała się Samantha.

Jako, że jest już to piąty tom z serii Fallen Crest to nie będę wam opisywała fabuły tej książki,  jak robię to w większości moich opinii.
Dodam tylko, że cała ta seria jest o jednych bohaterach, więc mamy tutaj ciągłość fabularną.

Sam i Logan dołączają do Masona na uniwersytecie. 
Jednak to co przeszli w szkole średniej to pikuś przy tym co czeka ich teraz.
Sebastian Park, ich największy wróg, jest bardziej niebezpieczny, niż mogłoby się wydawać. 
Mason chce chronić Sam, dlatego nie wtajemnicza jej w swoje plany.
Samantha również będzie chronić Masona, również nie mówiąc mu o tym.
Sekrety....czy poróżnią one Samanthe i Masona?
Czy Sebastian bedzie mieć swoją zemstę?
I co z tym wszystkim ma wspólnego  Garrett??
Tego wszystkiego dowiecie się czytając tę książkę. 
Nadszedł czas zemsty.

Czytając ten tom jak na dłoni widać,  że bohaterowie dojrzeli.  Każdy ich krok jest starannie zaplanowany. Może i ma na to wpływ status Masona na uczelni,  ale wydaje mi się,  że to nie jest główny powód. 
Mason, Sam i Logan chcieliby troszkę normalności i spokoju w swoim i tak już zwariowanym życiu. 

Mason jak to Mason.
Stawia Sam na pierwszym miejscu. Jest dla  niego całym światem.  Dla niej jest gotów na największe poświęcenie. 
Uczucie które ich łączy, z tomu na tom przybiera na sile.  Są dla siebie pokrewnymi duszami.
No nie da się nie lubić tego chłopaka.  W sumie to mężczyzny.  Bo każdy kto czytał tę serię nie nazwie Masona chłopakiem.

Logan to natomiast inna para kaloszy. To impreza, zabawa i walka.
Nie to, żeby Mason nie walczył,  ale Logan ma mniej do stracenia.
To co szalenie mnie zachwyca w tej książce to miłość jaka łączy Logana i Masona. To braterskie uczucie które ich łączy sprawia, że obydwoje są gotowi na największe poświęcenia. 
I pomimo tego, że nie tylko w tej książce,  ale i w całej serii Logan gra drugie skrzypce (nie licząc tomu,  który został napisany specjalnie dla niego) to nie wyobrażam sobie przerażającej trójki  bez niego.

Sam jak to Sam. Ani mnie ziębi, ani mnie grzeje. W sumie jest mi obojętna. 
Jednak przyznam się wam, że bardziej działały na mnie rozdziały z perspektywy Masona. Sam za dużo wszystko analizowała.

Na koniec dodam, że zakończenie,  które zaserwowała Tijan jest .... nawet nie będę nic pisać.  Ci przed którymi ten tom dopiero jest z pewnością od razu sięgną po następną odsłonę Fallen Crest. 
A Ci którzy już czytali Uniwersytet z pewnością byli ciekawi jak zakończy się końcowa konfrontacja.

Tak jak napisałam wcześniej Fallen Crest to gniot, ale kocham go całym serduszkiem.
To seria do której powracam z chęcią.  I za każdym razem czas z nią spędzony jest przyjemną rozrywką. 

Czy polecam??
Oczywiście,  że tak. Ja jestem zachwycon tą serią i zawsze i wszędzie będzie ją polecać. 
No i Mason❤❤❤❤
To wyjaśnia wszystko.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger