października 29, 2019

Instytut. Stephen King




Mistrz powrócił.
A czy był to powrót w wielkim stylu??
Zaraz się i tym przekonacie.



Uprowadzenia,  morderstwa,  tajny Instytut gdzie przeprowadzane są eksperymenty na dzieciach.
To coś do czego King nas przyzwyczaił.
Mistrz powrócił w wielkim stylu.

Jeżeli masz wyjątkowe dziecko,  to powinieneś być czujny.
Wyjątkowe dzieci są porywane z domu żeby stać się obiektem badań naukowych.
Właśnie takim dzieckiem jest 12 letni Luke.
Można go wręcz nazwać geniuszem.
W Instytucie,  w którym pewnego dnia się budzi wraz z innymi dziećmi zostaje poddany testom, które mają wzmacniać jego nadprzyrodzone moce.
Jeżeli dzieci są grzeczne to są nagradzane.
A jeżeli nie.....już sami możecie się domyśleć jakie kary w tej książce wymyślił King. Przecież to mistrz horroru.
Wbrew temu co mówią opiekunowie, z Instytutu nie ma wyjścia.
Jednak Luke podejmuje się próby ucieczki. Chce uwolnić nie tylko siebie, ale również inne uwięzione tam dzieci.

Medyczne eksperymenty na dzieciach.
Pierwsza moja myśl: doktor Mengele i  eksperymenty w Auschwitz. Znając Kinga ten zabieg był całkowicie przemyślany,  ponieważ nic w jego książkach nie dzieje się bez przyczyny.
Dodając do tego mrok, z którego znany jest King to mamy przepis na bestseller.

Gdy zaczęłam czytać książkę to miałam dziwne wrażenie,  że to wszystko już było.
Sądziłam, że spiszę tę książkę na straty, jednak stary King powrócił i zwrócił mi w głowie do tego stopnia,  że ponad 670 stron przeczytalam na jednym wdechu 
Ludzie, co tam się działo. Mamy tutaj wszystko co kocham w literaturze: wielowątkowość i wielowarstwowość powieści. Jednak wszystko jest przejrzyste. Nie sposób  tu sie pogubić. Bardzo dobrym zagraniem jest to, że powieść poznajemy z kilku perspektyw. Sprawka to, że człowiek nie ma czasu na nudę, ponieważ gdy już myśli, iż poznaje jakiegoś bohatera to na jego miejscu pojawia się następny.
I jeszcze ten klimat małego miasteczka. 
Kto jak kto, ale Mistrz potrafi ukazać nam senne amerykańskie miasteczka. Pokazuje ich dobrą,  ale i złą stronę.

Bohaterowie jak zawsze charyzmatyczni i pełni sprzeczności.
Luke, Tim czy Avery,  każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy. I pamiętać musimy i tym, że u Kinga każdy z bohaterów dopięty jest na ostatni guzik. A w przypadku Instytutu należą się Kingowi wielkie brawa, ponieważ w  ,,pierwszej" części książki jest ich naprawdę  sporo,  a każdy z nich jest w mistrzowski sposób wykreowany.

Powiem wam, że pomimo tego,  iż wiedziałam,  że jest to fikcja literacka,  to podczas czytania książki,  i jeszcze na długi po jej przeczytaniu, zastanawiałam się, czy takie Instytuty istnieją. I wiecie co? Mam wrażenie, że tak. I to chyba jest najbardziej  przerażające  w tej powieści. Że coś co King opisuje i przedstawia nam jako fikcję literacką może dziać,  i pewnie dzieje się,  gdzieś w tym szalonym świecie.
O mamo,  wiecie, tak sobie teraz siedzę i piszę i doszłam do wniosku,  że Instytut  jest podobny do serialu Stranger Things,  który notabene jest bardzo dobry. Jednak broń Panie Boże,  nie posądzam Kinga o plagiat. O nie. To jeden z tych autorów,  który nie musi szukać inspiracji u innych.

Pomimo iż książka momentami jest brutalna to ma ona, jak to zawsze u Kinga,  drugie dno.
Jednak jakie, to tego już wam nie napiszę. Musicie przekonać się o tym sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger