sierpnia 26, 2019

Z widokiem na miłość. Kate Sterritt.





Z widokiem na miłość zaciekawiło mnie swoim opisem.
A dodając do tego to, że poprzednia książka autorki spodobała mi się,  nie mogłam odmówić sobie przyjemności z przeczytania i tej książki.
A jak to wszystko wyszło??
Zaraz wam powiem.
Tylko będziecie musieli przeczytać moją recenzję.




Nie znam osoby,  która nie kochałaby urodzin.
W tym dniu jest się najważniejszym. Jak to mówiła moja młodsza siostra,  to jej dzień i może wszystko czego jej prawo nie zabrania.
Jednak inaczej jest z Holly, główną bohaterów książki.
Nie świętuje ona swoich urodzin, ponieważ ten dzień przypomina jej o tym, że straciła kogoś bliskiego. Straciła swoją mamę.
A stało się to właśnie w jej urodziny.
Jej piętnaste urodziny.
I właśnie od tego czasu Holly nie obchodzi urodzin.
To ten jeden dzień w roku, podczas którego pozwala sobie na nieograniczony niczym smutek.

Jednak Holly poszła do przodu. I zaczęła pracę jak architekt.
I właśnie w pracy poznaje Ryana. Przystojnego,  ambitnego i upartego mężczyznę,  który zawsze dostaje to co chce. A tym razem chce Holly.
Ta godzi się na pewien układ z Ryanem (znowu....czy naprawdę ciężko wymyśleć coś nowego).
Jednak co oboje zrobią,  gdy w ten piękny i poukładany świat wkradną się uczucia,  których się boją??

Tak właśnie zaczyna się historia którą autorka nam napisała.
Jednak co będzie dalej. Tego już wam nie powiem.
Będziecie musieli się o tym sami przekonać.

Zacznę od bohaterów.
Tak szczerze.  To i Ryan i Holly byli okropni.
Matulu kochana.
Dawno się tak nie męczyłam z książką.
Wszystko fajnie.
Historia ma naprawdę duży potencjał,  ale został on tak bardzo zmarnowany,  że szkoda mi drzew, które zostały ścięte żeby powstała ta książka.

Holly to potrzebny był specjalista.  Psychiatra,  psycholog. Zakład zamkniety.
Jejku. Jestem w stanie zrozumieć wszystko.
Ludzie umierają. Rodzice umierają,  ale żeby nie czuć potrzeby szczęścia dlatego,  że mama umarła??
Ktoś może zarzucić mi brak empatii.
Może i tak jest,  ponieważ nie byłam w takie sytuacji, ale mi też kiedyś zmarła osoba bardzo bliska memu sercu.
I pomimo tego bólu, który człowiek odczuwa musimy iść do przodu.
I to jej wmawianie sobie, że nie może być szczęśliwa, ponieważ kiedyś umrze.
Holly,  mam dla Ciebie wiadomość: Wszyscy umrzemy!!!!!!!!
Helllołłł.
Mogę wyjść na ulice i może mnie samochód potrącić.

Ryan natomiast w całym swoich zachowaniu był tak sztuczny,  że spokojnie jego zwłoki można by oddać do recyklingu.
Poważnie wam mówię.
Gdybym spotkała go na swojej drodze to czym prędzej uciekłabym gdzie pieprz rośnie.

Generalnie tak źle wykreowanych bohaterów nie widziałam już dawno.
Męczyłam się przy nich strasznie.
I miałam ochotę wejść do książki tylko po to, by jedno i drugie udusić.
Wrrrrrrrr

Jednak wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze, i może najlepsze.
Książkę czyta się bardzo dobrze.
Bardzo lubię styl autorki.
Pomimo tego, że coś jej tutaj nie wyszło.
I to bardzo.

Wydaje mi się, że autorka za szybko napisała tę książkę.
Brakuje w niej jakiegoś dopracowania. Przemyślenia kreacji bohaterów, bo ta jest FATALNA.
Rzadko się zdarza,  żeby i on i ona mnie drażnili.
Jednak Pani  Sterritt to się udało.
Brawo.

Wiecie co??
Generalnie gdyby nie źle opracowani bohaterzy, to książka to miałaby szansę stać się jedną z lepszych powieści tych wakacji.
Motyw choroby,  zazdrości,  zaufania i życia,  które tu się przewijają sprawiają,  że z tego naprawdę byłby dobry chleb. A wyszedł zakalec.

Jednak moi drodzy.
Niech moja recenzja was nie odstrasza.
Musicie przekonać się sami.
No więc zamawiajcie i czytajcie.
I koniecznie dajcie znak jakie wy macie odczucia.

3 komentarze:

  1. Trudno mi coś powiedzieć o tej książce. Raczej z niej zrezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. No szkoda, że wyszedł taki zakalec no ale czasem tak bywa! Każda książka daje jakieś doświadczenie

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba zaryzykuję i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger