To jedna z tych autorek, których twórczość mogę brać ,,w ciemno".
Jednak wiecie, czasami nawet na pewniaku można się przejechać.
A jak było w tym przypadku, czy był to strzał w kolano, czy też autorka nadal utrzymuje poziom?
O tym będziecie musieli się przekonać czytając moje wypociny.
Zespół stresu pourazowego (PTSD, ang. Posttraumatic Stress Disorder) to schorzenie będące następstwem przerażającego, zagrażającego życiu wydarzenia fizycznego lub psychicznego. Osoba, która była ofiarą napadu, uczestniczyła w wypadku komunikacyjnym lub była świadkiem trzęsienia ziemi, czy też innych traumatycznych wydarzeń, często miewa uporczywe, przerażające myśli związane z tymi wydarzeniami.
Zacznę od definicji zespołu stresu pourazowego, ponieważ to zagadnienie jest, przynajmniej dla mnie, podstawą tej książki.
Ze stresem pourazowym mierzyć musi się główny bohater tej książki, Samuel Remsey. Jednak ta walka z początku wydaje się być przegraną, ponieważ Sam swoje smutki topi w alkoholu. Stacza się coraz bardziej i bardziej. Zapominając, że ma dla kogo żyć.
Ma rodzinę, cztery cudowne siostry, którymi musi się opiekować. Być dla nich ojcem i matką, jednak nie dowiecie się ode mnie czemu to Sam opiekuje się siostrami, będziecie musieli sami się o tym przekonać czytając tę powieść.
W pewnym momencie jego życia na horyzoncie ukazuje się Jessica McAdams.
Czy będzie ona w stanie wyciągnąć go dna piekła, skoro sama szczelnie otoczyła się murem, który ciężko zburzyć.
Czy ta dwójka zburzy mury obronne, którymi tak szczelnie się otoczyła??
Czy pomimo całego zła jakie przeszli w życiu, będą w stanie otworzyć swoje serca na drugą osobę?
Tak właśnie zaczyna się ta historia, która, możecie mi wierzyć lub nie, poruszyła moje nieczułe serduszko.
Nie płakałam, ale po przeczytaniu jej czułam się jakby przejechał po mnie walec drogowy. Poważnie. Byłam zmęczona jakbym brała udział w maratonie, a nie czytałam jej w żadnych ekstremalnych warunkach.
Jeżeli czytaliście jedną z poprzednich książek Ewy Pirce, Zapisane w pamięci, to z pewnością skojarzycie Sam i Jess właśnie z tej książki. A jeżeli nie, to zapraszam was do zapoznania się z moją opinią https://gypsygirlrecenzuje.blogspot.com/2019/02/zapisane-w-pamieci-ewa-pirce-patronat.html
Jednak spokojnie. Dopóki nie zajdzie słońce możecie czytać bez znajomości Zapisane w pamięci.
Samuel Remsey, główna gwiazda tej książki. Matko i córko. Borze zielony, liściasty i szumiący. Serce pękało mi na pół dla tego upartego jak osioł mężczyzny .
Zasmucał on moją duszę, jak u potrafił mnie ,,włączyć".
Bo dawno nie miałam morderczych myśli wobec bohatera, który podbił moje serce. A Sam zdecydowanie je podbił.
Były momenty, a było ich kilka, że miałam ochotę wejść do książki, przytulić go, a potem udusić.
Sam jak nikt potrafi wywoływać we mnie totalnie skrajne emocje.
To jeden z tych bohaterów literackich, który na długo pozostanie w mej pamięci.
Jessica McAdams to zupełnie inna para kaloszy.
To jedna z takich bohaterek, dla której czytelnik jest w stanie zrobić wszystko byle by tylko było jej lepiej.
Pokochałam tę dziewczynę całym sercem.
Pamiętam jak dostałam plik z książką do przeczytania.
Byłam wtedy w pracy. Jednak kit z tym.
Tak czekałam na tę pozycję, że do końca mojej pracy nic już nie robiłam, tylko czytałam.
I nie przeczytałam książki za jednym posiedzeniem tylko dlatego, że chciałam się nią delektować. Celebrować tę powieść tak jak na to zasługuje.
Jednak za drugim, trzecim i następnym razem przeczytałam na raz. I powiem wam, że za każdym razem odnajdywałam w niej coś nowego, coś co mnie zaskakiwało. I z pewnością tak samo będzie za lat 10.
A zakończenie......
EWA. TAK NIE POWINNO SIĘ KOŃCZYĆ KSIĄŻKI.
Kochani, to powinno być karalne.
Bo jak ja mam teraz wytrzymać do listopad, zeby przeczytac co się działo z ........
Mam pewne przypuszczenia, ale nie będę wam o tym pisać.
Sami musicie się przekonać.
Już miałam telefon w ręku, już miałam pisać do Ewy, żeby szybko mi pisała co tam się dalej dzieje, bo jak babcię kocham, osiwieje do premiery następnego tomu.
Cóż mogę więcej napisać.
Ewa Pirce tą lekturą pokazała nam, że jej książki to nie są lekkie czytadełka, które przeczytamy i zapomimy.
To powieści o których czytelnik myśli na długo po ich skończeniu.
A cała gama emocji jaką zaserowawała nam autorka sprawia, iż czytelnik myśli, że zwariował.
No bo jak można płakać, żeby zaraz się śmiać. A chwilę potem bluźnić w cały świat.
Przynajmniej ja tak się czułam. A po skończeniu książki nie wiedziałam co mam ze sobą
zrobić.
Podsumowując.
Ewa Pirce stworzyła epicką historię o miłości, zrozumieniu oraz akceptacji. Każdy z nas mógłby znaleźć się na miejscu głównych bohaterów, i chyba to jest w tym najpiękniejsze. To, że ta książka jest taka realna. Taka prawdziwa, że czasami aż to boli.
Więc kochani. Nie zastanawiajcie się długo i czym prędzej zastanawiajcie tę książkę, ponieważ jest FENOMENALNA.
Za egzemplarz dziękuję
Za egzemplarz dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz