czwartek, 13 stycznia 2022

Walka z pożądaniem. K. C. Lynn. Czyli historia o tym jak poznałam mojego trzeciego książkowego męża.


Nadeszła wiekopomna chwila i poznacie jednego z moich książkowych mężów. 
Tylko ostrzegam....gryzę i Sawyerem się nie dzielę. 
No to jazda.

Grace Morgan jest przekonana, że przeżyła już najgorszy dzień swojego życia, a było to wtedy kiedy miała zaledwie 17 lat. Trzy lata później mieszka w małym miasteczku Sunset Bay i próbuje zapomnieć o przeszłości. Ma grupkę przyjaciół a wokół niej kręci się były żołnierz Amerykańskiej Marynarki Wojennej, który jednym spojrzeniem potrafi sprawić, że jej serce rozpoczyna bieg.

Sawyer Evans nigdy nie był typem faceta stałego w uczuciach. Kocha kobiety a one kochają jego. Jego dewiza to jak najwięcej kobiet i żadnych zobowiązań. Jednak wszystko się zmienia za sprawą dziewczyny o smutnych oczach. Kiedy do życia Grace wracają koszmary z przeszłości, to właśnie Sawyer stanie u jej boku i będzie ją chronił.

Grace mieliśmy już okazję troszeczkę poznać w książce Walcząc z pokusą.
To ta cicha, spokojna dziewczyna pachnąca jak babeczki,  które piecze.
Bo zdradzę wam sekret....Grace uwielbia piec.  I ponoć robi to fantastycznie.
Tak więc ta piękna dziewczyna jest złamana. 
Jest złamana przez to co ją do tej pory w życiu spotkało.
A było tego naprawdę dużo.

W wieku siedemnastu lat przeżyłam najgorszy dzień mojego życia. Można by sądzić, że to koniec mojej udręki, ale tak się nie stało, ponieważ trafiłam wtedy do niego – do diabła we własnej osobie.

Mówię wam, że to co Grace przeszła w swoim krótkim życiu, to coś strasznego.
Nie jedna osoba załamałaby się tym wszystkim.
I w sumie to Grace była bliska tego, bo ileż można być samotnym, ale życie na jej drodze postawiło Sawyera Evansa.

Evansa też mieliśmy już okazję poznać w pierwszym tomie serii.
Jest on przyjacielem Jaxona z wojska. I razem z nim i Cade przeżyli tam piekło starając się uwolnić Anne i Faith. 
Anne już poznaliśmy,  a Faith i jej losy jeszcze przed nami.
Sawyer jest pewny siebie. W sumie przy jego opisie można użyć słowa arogancki. Jakby nie patrzeć Grace też tak o nim myśli. 

Dlaczego ten arogancki, seksowny sukinkot musi tu ciągle przychodzić? Nie może czasem zjeść gdzie indziej?

Tego faceta nie da się nie kochać.
Pomimo tego, że jest arogancki,  pewny siebie i bardzo seksowny.  Jestem seksowny i wiem o tym. Idealnie oddaje Evansa. 
Jednak Sawyer to nie tylko sex.
To też największe serce jakie można spotkać.
Gdybym już wcześniej nie kochała Sawyera Evansa, to po tych słowach przepadłabym bez reszty.

– Gdybyś mógł cofnąć czas i zmienić jeden moment w swoim życiu, co by to było?
Spodziewam się, że powie o tym okropnym tygodniu w Iraku, gdy doświadczył takiego okrucieństwa, ale mówi coś zupełnie innego. Coś, czego nigdy nie zapomnę.
– Chciałbym cię spotkać wcześniej, bo nie pozwoliłbym nikomu cię skrzywdzić.
Mówi to zdecydowanym, pewnym głosem, patrząc mi prosto w oczy.
Nie mogę złapać tchu, łzy zbierają mi się pod powiekami, dlatego gwałtownie mrugam. Opieram swoje czoło o jego i zamykam oczy, próbując bezskutecznie opanować emocje. 
– Powinieneś wybrać ten moment w Iraku.
– Przeżyłbym każdy ból, gdybym w ten sposób mógł ochronić ciebie.

No nie mówcie,  że te słowa was nie poruszyły. Jak na dłoni widać, że pod maską pewności siebie Sawyer skrywa największe serce jakie może mieć mężczyzna.
Jednak Evans to nie tylko miękkie kluchy. To facet z krwi i kości,  który dla swojej Babeczki zrobi wszystko. 

Im bliżej celu naszej podróży jesteśmy, tym bardziej wzbiera we mnie gniew, który z trudem tłumiłem w sobie przez kilka ostatnich dni.
Nienawidził mnie. Tak strasznie mnie nienawidził, a ja nawet nie
wiem, dlaczego.
Ściskam mocniej kierownicę, słysząc w głowie smutny drżący głos Grace.

Wiem, że teraz są same ochy i achy w kierunku Sawyera, ale nic na to nie poradzę. 
Uwielbiam tego faceta i nic na to nie poradzę. 

Zamiast pocałunku, którego się
spodziewam, unosi mnie lekko i stawia na swoich stopach.
Każdy mięsień mojego ciała zastyga. Otwieram oczy i widzę jego seksowny uśmieszek.
– Tylko żadnego oceniania. Nie jestem dobrym tancerzem, ale dla ciebie spróbuję.
Serce wali mi jak szalone, gdy zaczyna poruszać stopami to w jedną, to w drugą stronę. Tańczy ze mną w kuchni do jednej
z moich najukochańszych piosenek, pozwalając mi doświadczyć chwili, jaką zawsze chciałam przeżyć z własnym ojcem. Człowiekiem, który mnie nie chciał.
Ta chwila z nim jest o wiele lepsza.

Już kończę ten poemat na temat cudowności Sawyera Evansa.
Jeżeli te fragmenty was do tego nie przekonały, to sięgnijcie po książkę, żebyście sami się przekonali czy Evans to facet dla was.
Jednak was ostrzegam. Możecie wzdychać, ale z daleka. On jest mój. 

Walka z pożądaniem to słodki romans. Jednak nie jest on zbyt słodki.  Nie mamy tutaj samych ciasteczek i cukierków,  a po niebie nie latają jednorożce,  ponieważ autorka idealnie wplotła w tę historię wątek kryminalny/sensacyjny. Chociaż to troszkę za mocne słowa. 
Lecz właśnie ten dodatek dodaje pazura tej powieści.

Chciałem, żeby brylant był w kształcie babeczki, ale mi powiedzieli, że się nie da. Nie do wiary, kurwa, nie? Jak to się nie da?

Z ręką na sercu mogę wam napisać, że ten tom jest o niebo lepszy od swojego poprzednika.
Bohaterowie bardziej rozbudowani.
Rozdziały z perspektywy Evansa nasycone są humorem. I to do tego stopnia, że buzia mi się sama cieszyła.
Lecz nie myślcie sobie, że ta książka to książka bez wad.
Ooooo co to nie.
Jestem zawiedziona, że autorka nie przedstawiła nam więcej losów Evansa z wojska. Przecież on tam przeszedł piekło. 
No, ale o tym co dokładnie się stało w tym tygodniu w Iraku dowiecie się z historii Cade.

No właśnie.  Cade. Pisząc o tej historii koniecznie trzeba wspomnieć o tym wielkoludzie.
Jak czytałam o tym co mu się stało,  to serce łamało mi się na pół. Nie będę wam dokładnie pisać co tam się odwaliło, ale jeżu kolczasty.....to było przykre. I wcale mnie nie dziwi, że Cade był jaki był.

Czytając tę powieść jak na dłoni widać poprawę w  ,,piórze" autorki. Książka jest lepiej napisana. Bohaterowie bardziej rozbudowani. A humor idealnie mi podpasował. 

Nawet nie będę wam mówić ile razy czytałam tę książkę. Znam ją dosłownie na pamięć. Za każdym razem chłonę ją jak gąbka wodę. I za każdym razem jest totalnie zachwycona i zakochana.
I pomimo tego,  że cała powieść jest słodka jak babeczki to nie mdli ona. I chociaż fabuła nie pędzi na łeb i szyję,  to nie będziecie się mogli od niej oderwać.
Chociaż przy rozpadaniu się Garce na miliony kawałków  ,,przewracałam oczami".

Czy polecam??
No ba. Kocham tę historię z całego serduszka tak jak kocham Evansa i uwielbiam Grace. 
Jeżeli poszukujecie książki,  która pokazuje nam, że każdy ma gdzieś w świecie swoją drugą połówkę to trafiliście idealnie. 

Powiedziałaś mi kiedyś, że każdy powinien do kogoś należeć. Proszę cię, Grace, żebyś należała do mnie przez resztę życia.

Ta słodko-gorzko-pierdząca watą cukrową powieść pokazuje nam, że nikt nie powinien być sam. I każdemu należy się odrobina miłości. Nawet Chuckie, który też znalazł swój dom.
A kto to Chuckie??
Musicie przeczytać tę książkę aby się o tym dowiedzieć.
Także zamawiajcie i czytajcie. Bo warto.

– W dniu, w którym wszedłeś do baru, żeby mnie odprowadzić do domu, ta wielka pustka w moim sercu odrobinę się zmniejszyła, a teraz już prawie jej nie ma. Kocham ją i bardzo za nią tęsknię, ale odkąd pojawiłeś się w moim życiu, to już tak nie boli. Dzięki tobie jest lepiej, wszystko jest lepsze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz