poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Kim dla ciebie jestem? Beata Majewska. Cykl: Kim dla Ciebie jestem (tom 1)



Mam bardzo duży sentyment do Beaty Majewskiej. 
Może na blogu tego nie widać, ponieważ nie wrzucam opinii każdej przeczytanej przeze mnie książki, ale naprawdę lubię styl i pióro Beaty. Jak i ją samą. Jednak o mojej sympatii do Beaty napiszę wam kiedy indziej.
Teraz przejdźmy do książki.

Klasyczna sytuacja – dwójka młodych ludzi i… wpadka. Susan zwykle zachowuje się ulegle wobec Calvina, zdecydowanie przemocowego gościa, tym razem jednak przymuszona przez chłopaka do pozbycia się ciąży, staje okoniem. Trochę dlatego, że tak wyszło. Ale nie tylko dlatego. Mimo że nie ma gdzie mieszkać, nie ma pracy, na dodatek wie, że musi uciekać przed ojcem swojego dziecka, bo spotkanie mogłoby skończyć się tragicznie…
Patrick, spadkobierca rodzinnej fortuny, ma ułożyć sobie przyszłość z Hope. Dokładnie wiadomo, jak dalej potoczy się jego życie z akceptowaną przez rodziców narzeczoną, pochodzącą oczywiście z odpowiednich sfer i legitymującą się stosownymi manierami oraz wykształceniem.
Los jednak zdecydował o przetasowaniu talii kart – i tak oto na drodze Patricka pojawia się Susan, a jego dokładnie zaplanowane życie diabli biorą…

Opis jak opis.
Taki normalny, ale środek. 
Łoooooo Panie. 
Środek powala na kolana, tak samo jak chciałam powalić Susan. Bo kochani, jeżeli szukacie bohaterki,  która  będzie was niemiłosiernie drażnić to trafiliście idealnie. Jeżu. Susan to jedna z takich bohaterek,  o których się nie zapomina. Ten Rudzielec tak zalazł mi za skórę,  że głowa mała. 
W sumie Patrickowi też zalazła za skórę.
No, ale o tym będziecie musieli się sami przekonać.
Dodam tylko jedno. Może i Susan bardzo mnie denerwowała, ale jednocześnie strasznie mi imponowała.
A to czemu??
O tym przekonacie się sięgając po tę pozycję. 

Co do Patrica.....hmmmm....ani mnie grzał, ani mnie ziębił.
Sami wiecie. Nie to, że go nie lubiłam. Bo jednak troszkę tam go polubiłam. Jednak na dłuższą metę bywał męczący. 
Lecz.....
No właśnie. Co tam się dalej stało....o tym sami się przekonajcie sięgając po tę książkę. 

Co do Suzan. To powiem wam, że często nie rozumiałam jej postępowania. Fakt. Miała życie takie jakie miała, ale uważam, że w wieku sytuacjach powinna postąpić inaczej. Wiem, że wszystko pięknie się mówi z perspektywy czytelnika, ale sami sie o tym przekonacie.  Dosyć często miałam wrażenie,  że Susan ma lat 7, a nie 17. Bo jej zachowanie tak właśnie wyglądało: jak niedojrzała emocjonalnie mała dziewczynka, a nie dziewczyna, która wkrótce zostanie matką. 
Wszystko ma jednak swoje ukryty cel. I przekonacie się o tym sięgając po książkę Beaty.

Tak sobie teraz myślę,  że tę książkę spokojnie można nazwać współczesną wersją Kopciuszka. I mimo, że nie mamy tutaj złych sióstr i macochy,  to mamy złą matkę, jeszcze gorszego byłego faceta i resztę bohaterów, którym spokojnie można przypisać cechy bohaterów z bajki.
Ta urealnione wersja Kopciuszka porusza naprawdę ciężkie i trudne tematy, ponieważ narkomania,  nastoletnie ciąże, brak przyjaciół czy rodziny to tylko wierzchołek góry lodowej z jakim przyjdzie nam się zmierzyć.
Wszystko może wydawać nam się takie hop siup. Jednak nie. Ta książka to coś więcej niż lekkie czytadełko. 
To coś, o czym długo nie zapomnicie. Tym bardziej,  że zaraz musicie wziąć do ręki tom drugi, bo Beata....No właśnie. 
Co tam Beata tam nawywijała, to szkoda słów.
Sami się przekonajcie.

Oczywiście pisząc wam i tej książce, muszę wspomnieć o tym jak została ona napisana.
Czyli lekko i przyjemnie.

Beatę zawsze cechowała stosunkowa lekkość i prostota pióra. Jednak nie myślcie sobie, że proste pióro = pióro prostacie.
Co to to nie.
Jednak nie będziecie musieli siedzieć nad tą pozycją ze słownikiem języka polskiego,  by zrozumieć znacznie niektórych słów.
Bo wiecie co?? Nie mamy tutaj nadwyrwaz wyszukanego słownictwa. 
Także czas spędzony z tą książką jest czasem spędzonym bardzo dobrze.

Czy polecam??
Oczywiście,  że tak.
Ta książka stara nam się pokazać, że życie nie zawsze jest bajką i nie wszystko układa się tak, jakbyśmy sami chcieli.
Także jeżeli poszukujecie książki,  która rozpali wasze zmysły,  poprawi wasz humor i zmieni perspektywę patrzenia na świat,  to trafiliście idealnie.
Ja polecam.
Zamawiajcie i czytajcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz