Jednak tym razem nie debiut autorski, a debiut wydawniczny.
Jesteście ciekawi jak to wyszło??
Zapraszam na moje wypociny.
Efekt mariażu 365 dni i Arabskiej żony.
Całe życie Izabelli Sarneckiej zmienia jedna służbowa podróż do Dubaju. Tam przeznaczenie stawia na drodze pięknej Polki jego wysokość Omara Al-Sauda – niedostępnego i prominentnego członka saudyjskiej rodziny królewskiej. Dziewczyna jeszcze nie wie, że jej los został właśnie przesądzony, a każdy kolejny krok – zaplanowany. Kolejne miesiące wydają się sielanką, ale w mroku czai się zło. W świecie, w którym liczą się tylko pieniądze i władza, a kobiety znaczą niewiele, niektórzy mogą się posunąć daleko, by spełnić swoje obsesyjne pragnienia. Łatwo pomylić złudzenia z prawdą, jeszcze łatwiej – pożądanie z miłością, a książęcy pałac – z więzieniem. Poznaj historię kobiety, która z pozoru wolna, wpada w pułapkę własnych uczuć.
Hmmm...
Od czego tu zacząć??
Wiecie co wam powiem....jakbyście jakieś 3/4 miesiące temu zapytali się mnie co sądzę na temat książek typu Arabska....to bym was wyśmiała.
Nigdy, ale to nigdy nie ciągnęło mnie do takich tytułów. A tym bardziej nie ciągnęło mnie by obejmować je patronatem medialnym.
Jednak jak Beata do mnie napisała i podesłała plik, to wiedziałam, że moje zdanie bardzo się zmieni, gdyż po przeczytaniu tej książki powiedziałam sobie: WooW, jakie to było dobre. Chcę więcej.
I tak naprawdę było moi drodzy.
W sumie może nie powinno mnie to dziwić, ponieważ zawsze lubiłam pióro Beaty, które zawsze było dla mnie czymś więcej niż czytadełkiem. Było dla mnie przyjemnością. I tak samo było i tym razem.
I zaraz wam opiszę, z czym to się je. I jak to wszystko wygląda.
Cóż. Zacznę od tego, że Beata bardzo rzetelnie podeszła do tematu i kultury Islamu.
Jest w stosunku do niej neutralna. Nie demonizuje jej i nie pochwala.
Pokazuje czytelnikowi plusy i minusy tego świata. Już na pierwszy rzut oka, widać, że reaserch nie był robiony na podstawie tkliwych historyjek i opowiastek rodem z horrorów.
Tutaj widzimy jak to wszystko wygląda od kuchni. Jak żyje się w ,,takim" świecie. Świecie, który diametralnie różni się od tego co znamy na kontynencie Europejskim.
Jeżeli uważacie, że ta książka ,,poleci" typowym stereotypem, to jesteście w błędzie. W sumie sama byłam zaskoczona, ponieważ czekałam na moment, gdzie mogłabym powiedzieć: a nie mówiłam. Wiedziałam, że tak będzie.
Jednak nic bardziej mylnego. Z każdą przeczytaną stroną autorka utwierdziła mnie w przekonaniu, że takiej książki na naszym rynku nie znajdziecie.
Że takich książek na naszym rynku brakuje.
I bardzo dobrze.
Zawsze, ale to zawsze powtarzam: REASERCH, REASERCH I JESZCZE RAZ REASERCH.
Czytając plik, który dostaje często od wydawcy czy autora, potrafię kilka godzin szukać czegoś, by upewnić się czy aby na pewno tak jest. Potrafię przeglądać rozklad PKP, i patrzeć czy aby na pewno pociag tyle jeździ. I przyznam wam się, że mój wewnętrzny wredny człowieczek ma nie lada satysfakcję jak tylko znajdzie jakiegoś ,,kwiatka". Jednak w tym przypadku tak nie było. No nie miałam się do czego doczepić. I z tego też powodu byłam jednocześnie zła i mega szczęśliwa. Zła, że nie będę miała czym nakarmić moje wrednego ego. Mega szczęśliwa, że Beata dała z siebie wszystko.
Wiecie co. Może to dziwne w moim przypadku, ale wyjątkowo polubiłam Izę, czyli główną bohaterkę. Imponowała mi. Lubię, ale nie zawsze, jak bohaterki myślą racjonalnie. Jak widzą plusy i minusy wielu sytuacji. I Iza tala była. Fakt. Nie zawsze. Ale jednak starała się brać wszystko na poważnie. Za to jej najbliższa przyjaciółka, czyli Justyna, to jej przeciwieństwo. I mogę wam napisać, że Justyny nie polubiłam. Nic, a nic. No cóż...nie można mieć wszystkiego.
Omar...jezusicku. Nie będę wam nic o nim pisała. Same musicie go poznać, ponieważ...
Generalnie wszystkie postacie, te z pierwszego jak i drugiego planu zasługują na uwagę. U każdej z nich widać indywidualne cechy, które sprawiają, że każdy na swój sposób jest intrygujący.
I za to wielkie brawa, ponieważ niektórym czytelnikom będzie trudno wybrać swojego ulubieńca.
A co do ulubieńców, koniecznie zwróćcie uwagę na brata Izy. Więcej wam nie powiem, ale jestem ciekawa waszych reakcji.
Muszę wam powiedzieć, że książkę czytało mi się REWELACYJNIE. Jednak w sumie, to nie powinno to mnie dziwić. Tak jak pisałam wcześniej, pióro Beaty ,,bardzo mi leży". Czytanie jej książek to czysta przyjemność. I tak samo było i tym razem.
Może i akcja nie pędzi na złamanie karku, jednak jest tak poprowadzona, że nie sposób się od niej oderwać. Czytelnik czyta i czyta byleby tylko dowiedzieć się co będzie dalej.
A zakończenie??
BEATA!!!! TAK SIĘ NIE ROBI.
Kochani....co tam się zadziało.
Nawet się nie spodziewałam, że zakończenie tak mnie zaszokuje. Wielkie brawa dla autorki.
Czy polecam??
Oczywiście, że tak.
I chociaż wiem, że ta książka nie każdemu się może spodobać, to ja was namawiam.
Na kartach tej powieści ,,wpadamy" w arabski świat, który jak na dłoni pokazuje nam, że nie wszystko złoto co się świeci.
Twoje serce bije, lecz to tylko mięsień.
Ja tam teraz już kompletnie nie sprawdzam mało znaczących faktów no bo wiadomo- fikcja literacka ma swoje prawa. Lecę czytać;D
OdpowiedzUsuń