Przyznam wam się bez bicia, że lubię i jednocześnie nie lubię czytać książek w duecie.
Zawsze boję się, że autorzy zawiodą. I pomimo tego, że się będą starać, zauważyć będzie można różnice w tekście. Bo wiecie...każdy pisarz ma swój styl. Coś co go wyróżnia.
I tak samo jest z Basią i Ewą. Ja już mam swój typ, która z Pań co pisała. Jestem ciekawa czy trafny.
I jestem też ciekawa czy i wy będziecie mieli jakieś swoje przypuszczenia. Jeżeli tak, to nie zapomnijcie się ze mną nimi podzielić.
No, ale mniejsza o to.
Jedziemy z koksem.
– Tam, gdzie nie ma końca, Rachel – wyszeptałem, zbliżając się do jej ust. – Tam, gdzie nie ma końca…
Pocałowałem ją po raz kolejny.
I na pewno nie ostatni.
Nasza podróż dopiero się rozpoczynała.
Życie pisze scenariusze, my natomiast jesteśmy jedynie aktorami. Od niego zależy, z jaką rolą przyjdzie nam się zmagać. A tak się składa, że dla Rachel i Williama wymyśliło dość zakręconą drogę…
Rachel
Pokorna, spokojna dziewczyna – z sercem na dłoni. Mieszkanka niewielkiego miasteczka, w którym wiedzie skromne życie u boku narzeczonego. Jej świat się wali, gdy ukochany zostawia ją na kilka tygodni przed ślubem. Upokorzona i zraniona, za namową matki, wyrusza samotnie w podróż, która miała być jej miesiącem miodowym.
William
Były szczur korporacyjny, którego życie toczy się głównie wokół pieniędzy. Dla nich żyje i to one są dla niego całym światem. Wszystko się zmienia, kiedy z betonowej dżungli trafia na rajską plażę. Uroki Cabarete sprawiają, że z dnia na dzień porzuca pozornie idealne życie i wreszcie może poczuć smak prawdziwego szczęścia.
Rachel
Pokorna, spokojna dziewczyna – z sercem na dłoni. Mieszkanka niewielkiego miasteczka, w którym wiedzie skromne życie u boku narzeczonego. Jej świat się wali, gdy ukochany zostawia ją na kilka tygodni przed ślubem. Upokorzona i zraniona, za namową matki, wyrusza samotnie w podróż, która miała być jej miesiącem miodowym.
William
Były szczur korporacyjny, którego życie toczy się głównie wokół pieniędzy. Dla nich żyje i to one są dla niego całym światem. Wszystko się zmienia, kiedy z betonowej dżungli trafia na rajską plażę. Uroki Cabarete sprawiają, że z dnia na dzień porzuca pozornie idealne życie i wreszcie może poczuć smak prawdziwego szczęścia.
No cóż...chyba zacznę od Rachel.
Nie polubiłam jej. Naprawdę się starałam wykrzesać z siebie jakąś odrobinę sympatii do tej kobiety. Jednak już od pierwszych stron nie polubiłam jej. I tak już zostało do samego końca.
Miałam przedziwne wrażenie, że jest lekko infantylna. Niezdecydowna. I strasznie użalała się nad sobą, jednocześnie wysuwając pochopne wnioski, zamiast zapytać wprost. No, ale sami wiecie. To kobieta. A one często nie działają racjonalnie.
W pewnym momencie miałam ochoty trzasnąć ją w łeb i powiedzieć: ogarnij się kobieto. Zerwane zaręczyny to nie koniec świata!!!
Nie powiem, że nie było mi jej żal, bo bym musiała skłamać. Jednak generalnie obchodziła mnie ona, Rachel oczywiście, tylko co zeszłoroczny śnieg.
Za to William to inna para kaloszy.
Jezusicki. Dajcie mi takiego faceta. Miał w sobie coś co powodowało, że włosy na karku stawały dęba. I jednocześnie na sercu robiło się błogo. Był taki słodko - kwaśny. Jak piękna róża z kolcami.
Podobał mi się jego styl bycia. Był szanowanym człowiekiem i jednocześnie umiał się zabawić. Starał się czerpać z życia. Chociaż nie zawsze go to satysfakcjonowało.
Dopóki nie poznał Rachel.
Nie spodziewałem się, że na mojej drodze stanie kobieta, która wzbudzi we mnie uczucia, o których istnieniu nawet bym siebie nie podejrzewał. Umiałem się bawić i czerpałem z życia tyle, ile byłem w stanie, ale okazało się to zaledwie kawałkiem plaży, podczas gdy ona oferowała mi całą wyspę.
Gdy ta dwójka się pozna, już nic nie będzie takie samo. Wszystko się zmieni.
Jednak czy aby na pewno skorzystają oni z okazji by być szczęśliwymi ludźmi? Czy zaryzykują dla drugiej osoby?
Czy ich wakacyjna przygoda zmieni się w coś poważniejszego??
O tym musicie się sami przekonać sięgając po Tam, gdzie nie ma końca.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to okładka.
Przepiękna. Patrząc na nią czuję wakacje. Ciepło. Jak dla mnie, idealnie oddaje ona treść książki. Wydawnictwo Plectrum, ogromne brawa za to, że wyszliście poza schemat i nie daliście niczego czarnego. Chwała wam za to.
Mój umysł wpadł w wir wspomnień związanych z dziewczyną, która wraz ze swoim odejściem zabrała część mojego serca.
Powiem wam, że jak zaczynałam tę książkę to nie wiedziałam czego się spodziewać. Czy trafię na wakacyjny, lekki romans, gdzie pierwsze skrzypce będzie grać zabawa.
Czy też trafię na emocjonalną rozpierduchę, po której nie będę wiedzieć co ze sobą zrobić.
I tak w sekrecie powiem wam, że trafiłam na jedno i drugie.
Miłość jest piękna, pod warunkiem, że ulokujesz uczucia we właściwej osobie. Dopiero wtedy człowiek czuje się kompletny.
W Tam, gdzie nie ma końca czuć wakacyjną lekkość, która sprawia, że czytelnik myśli o zachodach słońca. Kąpieli w ciepłym morzu i o gorącym piasku.
Oczami wyobraźni widziałam Dominikanę, chociaż, jak dla mnie, powinno być więcej opisów. Ci co mnie znają wiedzą, że kocham opisy. I jestem ich przeogromną fanką, która pewnie jest w mniejszości, ale cóż...nie można mieć wszystkiego. I to nie tak, że brak ogromnej ilości opisów negatywnie wpłyną na mój odbiór tej książki. Oooo nie.
Brak dużej ilości opisów, rekompensują emocje, które wylewają się z każdej strony.
Z każdą przeczytaną stroną zagłębiałam się w ten cudowny świat i poznawałam historię, od której nie mogłam się oderwać, tak jak Will i Rachel od siebie.
Bo ludziska. Chemia pomiędzy nimi to było coś epickiego. I gorącego jak klimat na Dominikanie. Z każdego przelanego na papier słowa, czuć ogrom uczuć jakim darzą się bohaterowie.
Z każdą przeczytaną stroną kibicowałam im coraz bardziej. I pomimo tego, że nie polubiłam Rachel, to chciałam by miała ona swoje szczęśliwe zakończenie. Znalazła upragnione szczęście u boku Williama.
Tam, gdzie nie ma końca to nie tylko romans. Pod ,,szyldem" romansu dostałam wielowątkową, prawdziwą i zarazem smutną historię o kobiecie, która straciła grunt pod nogami. I o mężczyźnie, który uczy ją kochać na nowo. Uczy zaufania do drugiej osoby, które tak łatwo dzisiaj zniszczyć.To książka, która opowiada o relacjach rodzinnych, które często są bardzo skomplikowane, o prawdziwej przyjaźni, ach ten Guido...widzę w nim doskonały potencjał na drugi tom. Ta historia pokazuje nam, że czasami warto zejść ze ścieżki, którą kroczymy, zaryzykować i rzucić wszystko by wyjechać w Bieszczady, a w tym przypadku na Dominikanę, a konkretnie Cabarete.
Chyba nikogo nie zadziwi fakt, że książka to połknięcia na raz. Historia Willa i Rachel trzyma czytelnika w swoich szponach tak mocno, że nie sposób się od niej oderwać. I pomimo tego, że domyślamy się jak skończy się ta powieść, to z wypiekami na twarzy śledzi losy naszych bohaterów, czytając o tym jakie popełnią oni głupstwa zanim pójdą po rozum do głowy. A przynajmniej jedno z nich.
Czy polecam??
Oczywiście, że tak. Ewa i Basia stworzyły coś tak prawdziwego, tak realnego, że do tej pory boli mnie ciało i dusza. Czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Emocje jakie czułam podczas czytania tej pozycji...sama nie umiem ubrać tego w słowa. Sami czym prędzej się o tym przekonajcie i zamawiajcie tę książkę i czytajcie ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz