środa, 9 czerwca 2021

Opiekunka. Ludka Skrzydlewska


Ludki Skrzydlewskiej chyba nie trzeba wam przedstawiać. To autorka, która swoim debiutem podbiła moje serduszko. I z książki na książkę zadomawiała się w nim coraz bardziej. 
Teraz zobaczymy czy i   ,,Opiekunka" zagościła w nim na dłużej.

Życiem siedmioletniej Josie Spencer nieoczekiwanie wstrząsa tragedia - zamordowani zostają matka i ojczym dziewczynki. Pocieszenie daje jej jedynie obecność ukochanej opiekunki. Reese Anderson, dwudziestodwuletnia studentka psychologii, bardzo mocno angażuje się w opiekę nad osieroconym dzieckiem. Do tego stopnia, że dla jego dobra jest skłonna zataić przed policją fakty, które mogłyby ściągnąć na Josie uwagę sprawców napadu.

Gdy do Los Angeles przylatuje biologiczny ojciec dziewczynki, Reese pomaga mu w nawiązaniu kontaktu z córką. Nie jest to proste - Owen nigdy nie chciał być obecny w jej życiu, więc Josie nie zna ojca i trochę się go obawia. Sytuacji nie ułatwia to, że mężczyzna nie do końca ufa Reese, a ona z jakichś przyczyn trzyma facetów na dystans. A jednak, chociażby ze względu na Josie, tych dwoje będzie musiało odłożyć na bok uprzedzenia i zbliżyć się do siebie. Bo niebezpieczeństwo wciąż czyha...

Ludka, Ludka, Ludka...
Cóż Ci mam napisać??
Załatw mi takiego Owena...
Poważnie. Kochani. Chociaż z początku drażnił mnie niemiłosiernie,  to z każdą przeczytaną stroną zaczynałam go lubić,  by na sam koniec z chęcią zamienić się miejscami z Reese. 

Spodziewam się Alainy, ale w drzwiach staje obcy mi człowiek Mężczyzna jest wysoki, barczysty i bardzo dobrze zbudowany; jeg ramiona zasłaniają całe wejście. Ma krótkie, lekko rozczochrane ciemne, prawie czarne włosy, które właśnie przeczesuje palcami, i dwudniowy zarost przysłaniający mocno zarysowaną szczękę. Przez nieregularne rysy twarzy nie można go nazwać klasycznie przystoj nym, ale jest w nim coś, co przyciąga wzrok, zapewne nie tylko moj Może chodzi o sposób, w jaki się porusza: ma oszczędne, zdecydo wane ruchy, kiedy stawiając długie kroki, zmierza w naszą stronę Jest ubrany bardzo zwyczajnie: w trzymające się na wąskich biodrach dżinsy i świetnie podkreślający jego muskulaturę czarny T-shirt W ręce mężczyzny dostrzegam skórzaną kurtkę.
Kiedy podchodzi bliżej, zauważam, że jest sporo starszy ode mnie, o czym świadczą pierwsze zmarszczki, które powstały na jego twarzy, zwłaszcza w okolicach oczu i ust, w dużym stopniu pewnie od śmiechu. Podejrzewam, że jest między nami więcej niż dziesięć lat różnicy.



Chociaż nie myślcie sobie, że koleś był idealny....ooooo nie. Ma sporo za uszami. A najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że nie zna swojej córki. Ja mogę wszystko zrozumieć, ale na Boga,  jak można nie kontaktować się ze swoim dzieckiem. Nie rozumiem tego zupełnie. No, ale cóż....nie muszę wszystkiego rozumieć.

Co do Reese,  to z początku też miałam mieszane uczucia. Nie rozumiałam jej przywiązania do  Josie,  ale później zaczęłam je inaczej postrzegać. No i gdy dowiedziałam się o....a o czym??
Musicie się sami przekonać sięgając po książkę.

Zazwyczaj Ludka w swoje powieści wplątuje wątek kryminalny.  I tak było tym razem,  jednakże mam wrażenie,  że w Opiekunce,  skupiła się ona  bardziej na romansie. I powiem wam, że wyszło jej to idealnie.
Czuć to uczucie, które rozwija się pomiędzy naszymi bohaterami. Chociaż z początku nic nie zapowiadało, że tak się rozwinie akcja. Owen myślał głową,  ale tą pomiędzy nogami,  co doskonale widać po akcji z panią psycholog. A co do tej akcji, to ja na jej miejscu zmiażdżyłabym mu fiuta. Mam tylko nadzieję, że nigdy mnie to nie spotka.
No, ale mniejsza o to.

Przyznam wam się, że bardzo spodobała mi się kreacja głównych bohaterów. To jak Ludka ich wykreowała i poprowadziła. Ich zachowanie nie jest  ,,z czapy". Wszystko co stało się w ich przeszłości ma odzwierciedlenie w teraźniejszości i będzie mieć też w przyszłości. To jak autorka ukazała to co ich spotkało. Zrobiła to tak realistycznie,  że miałam wrażenie,  że opowiada mi to ktoś znajomy, a nie czytam to w książce. Autorka tak zagrała na moich emocjach,  że najzwyczajniej w świecie było mi smutno i zrobiło mi się żal bohaterów.

Jednak Opiekunka, to nie tylko romans. To duża odpowiedzialność, przywiązanie,  zaufanie, miłość i przyjaźń.  Bo właśnie tak wygląda relacja Resse z Josie. I z tym wiąże się opieka nad dzieckiem. 
Autorka bardzo dobrze  ,,pociągnęła" temat. Nie zrobiła z niego zbędnego zapychacza,  lub tła.  Bo nie oszukujmy się,  czytałam kilka książek z motywem opiekunki,  gdzie gdyby nie opis lub sam tytuł, to nawet bym się nie domyśliła o czym jest książka. 

Wspominając o książce Ludki,  nie sposób nie wspomnieć o tym jak książka została napisana. Kocham Ludkę za jej styl, za lekkość pióra,  za idealny dobór słów. Za to, że niczego nie ma w jej powieściach za mało lub za dużo. Za to, że nie muszę się domyślać,  co autor miał na myśli.
I tak samo jest i tym razem. 
Opiekunka, to która z kolei już książka autorki, którą przeczytałam,  a za każdym razem jestem zaskoczona i zachwycona jej warsztatem literacki. 
Przy Opiekunce, jak i przy innych książkach Ludki, nie mogłam się od niej oderwać. Fabuła wciągała mnie do tego stopnia,  że przeczytałam ją na raz. No nie mogłam jej odłożyć. Ciągle sobie mówiłam: tylko jeszcze jeden rozdział. I bum. Koniec. Odłożyłam czytnik i powiedziałam do siebie: JAKIE TO BYŁO DOBRE. CHCĘ WIĘCEJ. 

Wielki ukłon w stronę Ludki za emocje.
Czuć je z każdej przeczytanej strony.
Złość,  gniew, radość,  szczęście.
Tak w wielkim skrócie opisałabym uczucia jakie targały mną podczas czytania Opiekunki. A to chyba najważniejsze, ponieważ nie ma nic gorszego dla autorka niż książka,  która nie wywołuje emocji.
A tutaj wam ich nie zabraknie.


Czy polecam??
Oczywiście,  że tak.
Opiekunka to książka nie tylko o miłości.
Skomplikowane relacje. Traumatyczne przeżycia to tylko igła w stogu siana.
Wiem jedno. Powrócę do tej książki nie raz. A to powinna być  dla was najlepsza  zachęta, ponieważ do byle czego nie wracam.
Nawet się nie zastanawiajcie tylko sięgajcie po tę książkę, ponieważ naprawdę warto. I mam nadzieję, że spodoba wam się ona tak samo jak i mi.
A ja ja na szpilkach czekam na następne książki Ludki, które już niebawem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz