środa, 2 września 2020

The Sweetest Oblivion. Danielle Lori. Cykl: Made (tom 1).


Przyznam wam się,  że wcześniej nie znałam tej autorki. Dowiedziałam się o niej, gdy wydawnictwo ogłosiło,  że ma zamiar wydać tę książkę. 
Zaraz się przekonacie czy moje pierwsze spotkanie z Danielle Lori uważam za udane, czy wręcz przeciwnie.  Był to niewypał.

Elena zakochała się w kimś, kto był dla niej zakazany. I to bardzo.
Zakochała się w przyszłym mężu swojej młodszej siostry. W mężczyźnie, którego powinna się bać,  a nie pożądać.
W mężczyźnie, który jest znany w mafijnym światku ze swojej bezwzględności i braku zasad. 
Czemu to nie ona została mu dana? Czemu to właśnie jej siostra ma zostać żoną mężczyzny, którego ona porząda. 
Czy ,,As" Nicolas podejmie grę Słodkiej Abelli, jak nazywana jest w mafijnym światku kobieta?
Zaraz się wszystkiego dowiecie.

Mogę od razu napisać: Danielle Lori to dla mnie jedno z odkryć roku.
Nie sądziłam, że ta książka będzie taka dobra. Że czytając ją przepadnę bez reszty i wsiąknę w ten mafijny świat i nie będzie chciał mnie on wypuścić ze swoich macek.

Ludziska. Jakie to było dobre.
Zacznę do bohaterów,  którzy mnie urzekli.  No jak babcię kocham.
Nicolas to książkowy przykład gorącego i niebezpiecznego faceta. Ale tak naprawdę niebezepiecznego. Nie ma tutaj udawania i gry. O nie. ,,As" jest mroczny, bezwzględny i niebezpieczny. 
I właśnie dla swojego dobra Elena powinna się trzymać z daleka od niego.
Jednak sami wiecie. Zakazany owoc kusi najbardziej. 
A właśnie takim zakazanym owocem jest on dla naszej bohaterki.
Bohaterki,  którą wyjątkowo polubiłam. O tak. Możecie zapisać tę datę w swoich kalendarzach:  Elena jest fajna i da się tę dziewczynę lubić. 

W sumie kreacje wszystkich bohaterów wywarły na mnie piorunujące wrażenie. 
W dobie zalewania naszego rynku wydawniczego mafią ta książka była niczym ciepły letni deszcz. Niby nic nowego, a jednak była odświeżająca.
Czytając tę powieść miałam w głowie Ruthless People od J.J. McAvoy. Jednak żebyście nie myśleli: te książki nie są do siebie podobne. Jedna nie jest kopią drugiej.
Tak mi się skojarzyło,  ponieważ RP UWIELBIAM i KOCHAM miłością bezgraniczną. A  The sweetest oblivion również wywołała we mnie pozytywne odczucia.

Kiedyś moja wizja miłości była bardzo precyzyjnie określona. Składały się na nią: szczere uśmiechy, para trzymającą się za 
ręce, stały partner życiowy. Teraz zaś wiedziałam, że miłość ma głębszy wymiar: jest mieszającą w zmysłach, zaborczą i przytłaczającą siłą; rozrasta się w piersi i dzięki niej albo czujesz się żywy, albo rozpadasz się na drobne kawałki.

Powiem wam, że od napięcia pomiędzy bohaterami robiło mi się gorąco. 
Chryste Panie. Nie sądziłam,  że autorka tak poprowadzi relację pomiędzy Eleną i Nico.
Nawet teraz, myśląc o tym zrobiło mi się duszno. Klasa sama w sobie.

Powiem wam, że od pierwszych stron przepadłam. Nie mogłam się od niej oderwać. 
Mogę psioczyć na cały świat: znowu mafia. O nie.
Jednak ja dostaję w swoje ręce coś takiego jak The sweetest oblivion, to nie ma zmiłuj. Czytam do samego końca.  Na jeden raz. I jestem więcej niż pewna, że tak będzie też z wami. Że przepadniecie i zakochacie się w tej powieści.  A co najważniejsze w stylu pani Lori, tak samo jak ja.

Ta pełna napięcia, mroku i brutalności książka wciąga pomiędzy swoje strony jak mafia w swoje szeregi: jak złapie to nie puści. 

Czy polecam?
No ba.
Jeżeli jesteście fanami serii Złączeni czy Ruthless People to jestem więcej niż pewna, że przepadniecie bez reszty.
A jeżeli jeszcze nie znacie tych serii to The sweetest oblivion będzie idealnym wstępem do mafijnego świata. Świata nibezpiecznych i mrocznych facetów,  pięknych kobiet, i miłości aż po grób. 

KONIECZNIE MUSICIE POZNAĆ TĘ KSIĄŻKĘ. 
Danielle Lori to jak już wcześniej napisałam,  odkrycie tego roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz