▼
czwartek, 21 maja 2020
Niespodzianka. Agnieszka Niezgoda
Po książę autorki sięgnęłam w ciemno. Nie znałam wcześniej jej twórczości, ale opis książki na tyle mi się spodobał, że zaryzykowałam.
Zaraz przekonacie się co z tego wyszło.
Tuż przed wejściem w dorosłość, Zuza odkrywa, że jest adoptowana, a co gorsze, że jej adopcyjni rodzice żałują tej decyzji. Gdy tylko następuj dzień jej osiemnastoletnich urodzin, nasza bohaterka pakuje swoje torby i wyjeżdża do Warszawy, gdzie ma czekać na nią Marcel, jej chłopak. Dziewczyna wiąże z tym wyjazdem wielkie nadzieje.
Czy poradzi ona sobie w wielkim mieście?
Czy znajdzie spokój jakiego szuka??
Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w tej książce.
Zacznę od tego, że nie sądziłam, iż ta powieść tak bardzo mi się spodoba. Nie jest to lekkie romansidełko, czy też pusta powieść obyczajowa. O nie. Ta książka to coś więcej. I zaraz się o tym przekonacie.
Dodam tylko, że tytuł idealnie oddaje książkę. To NIESPODZIANKA.
Zacznę od głównej bohaterki. Wiem, że było to dziecko, ale no matko....ile można. Musiała przejść szybki kurs dorosłości i powinna przynajmniej się starać tak zachowywać. Jednak nie. Ona, w pewnych momentach, miała mentalność małego dziecka. Brakowało mi w niej dojrzałości. No, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Miałam ochotę potrząsnąć nią tak, aby poszła po rozum do głowy.
Za to Marka, którego poznajemy na kartkach tej książki polubiłam od razu.
Możliwe, że było mi go nadzwyczajnie w świecie żal, bo ten facet przeżył naprawdę dużo. I to od osób, które nie powinny wbijać noża w plecy.
Powiem wam, że jestem pod wrażeniem tej książki. Nie spodziewałam się, że dostanę tak realną, tak prawdziwą powieść, która wciągnie mnie pomiędzy swoje kartki. To co spotkało głównych bohaterów może spotkać każdego z nas.
Wiem, że to fikcja literacka, ale czytając o problemach Zuzy i Marka miałam wrażenie, że to musiało się stać. Że czegoś takiego nie da się wymyślić, gdyż takie scenariusze pisze tylko samo życie.
Było mi naprawdę smutno, że ich losy potoczyły się tak a nie inaczej. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Najwidoczniej taki los był im pisany.
Bardzo podobało mi się to, że akcja nie pędziła na łeb i szyję, tylko płynęła sobie delikatnie jak strumyczek. Jednak żeby nie było tak idealnie, jest też tutaj minus, uważam, że niektóre sytuacje potrzebowałby ,,lepszego" opisania, rozwinięcia. Czułam się tak jakby brakowało mi tam kilkunastu stron. Jednak nie jest to znaczący minus. Ja nadzwyczajnie w świecie lubię długie książki. No i jestem mega fanem opisów otaczającego świata. Lubię zamknąć oczy i widzieć w wyobraźni gdzie dzieje się akcja, a opisy ułatwiają to.
Uwagę muszę ten zwrócić na to jak napisana jest książka. Pani Agnieszka ma niebywałą lekkość pióra. Naprawdę przyjemnie spędziłam czas przy tej książce, a chyba o to w tym wszystkim chodzi. By książka sprawiała nam radość. A ta książka sprawiła mi ją.
I mam nadzieję, że z wami też tak będzie. Że ta książka sprawi wam taką samą radość jak i mi.
Czy polecam??
Tak.
Uważam, że ta książka to idealna szkoła życia dla ,,młodych" dorosłych, którzy dopiero zaczynają swoje kroki w dorosłości. W sumie nie tylko. Ta książka to idealna ,,lekcja" dla każdego z nas. I właśnie dlatego warto ją przeczytać.
Nie skuszę sie. Jedyne YA jakie czytam to Ginger Scott i Jay McLean. A w dodatku bohaterowie sa z Polski, wiesz jak to na mnie działa.
OdpowiedzUsuńZ książkami YA ostatnio mi nie po drodze (robię się stara, albo za poważna haha). Chwilowo mam odpoczynek od historii z nastolatkami/studentami na pierwszym tle :)
OdpowiedzUsuń