wtorek, 29 października 2019

Pan Romantyczny. Leisa Rayven. Patronat medialny.



Zapraszam na spotkanie z Panem Romantycznym.






Każda z nas chciałaby,  żeby jej facet był idealny,  romantyczny.
Mieszkanki Nowego Jorku, za odpowiednią cenę,  mają taką możliwość.
Masz ochotę na gorącego ratownika?? Nic prostszego. Niegrzeczny Bad Boy?? Proszę bardzo. To i jeszcze bardzo dużo fantazji jest do spełnienia.
I właśnie ten Pan Romantyczny jest tematem zaiteresowań Eden,  dziennikarki, która by ratować swoje pozycję stara się napisać artykuł o Panie Romantycznym i poznać jego tożsamość, ponieważ wie, że może to być jej przepustką do wielkiej kariery dziennikarskiej.
Dostaje ona od naszego bohatera propozycje: 3 randki.
Jeżeli podczas nich się w nim nie zakocha,  może napisać o nim artykuł i go zdemaskować.
Czy Eden pokocha Pana Romantycznego??
Czy przyzna się sama przed sobą,  że nie wszystko jest takie na jakie wygląda?
Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie czytając tę książkę.

Pan Romantyczny nie jest moim pierwszym spotkaniem z autorką.  Już wcześniej miałam z nią styczność przy jej serii Zły Romeo,  która była FATALNA. A jak było tym razem. Zaraz wam o tym opowiem.

Zacznę od tego,  że Pan Romantyczny nie jest typowym romansem.
Scen seksu mamy tutaj jak na lekarstwo, co bardzo mi się podobało,  ponieważ  dzisiejsze  romanse są naszpikowane seksem.

Zacznę od Eden Tate. O matulu,  przez nią miałam ochotę skończyć czytanie. Jak dla mnie była ona powierzchowna i płytka. Dodając do tego,  że jest cyniczna, denerwująca i po trupach idzie do celu i za każdym razem powtarza,  że liczy się dla niej seks bez zobowiązań to mamy przepis na irytującą i denerwującą bohaterkę.

Za to Max,  czyli tajemniczy Pan Romantyczny od początku przypadł mi do gustu. Pomimo tego,  że bierze od nich pieniądze to je szanuje. Nie oszukuje ich. Od samego początku  jest z nimi szczery. Generalnie ma w sobie to coś.

Pomimo tego wszystkiego całą książkę czytało mi się bardzo dobrze. Autorka ma fajne lekkie pióro i styl, przez który się płynie.
Jednak żeby nie było, że jest tak idealnie. Nie wiem czemu,  ale pierwsze kilkadziesiąt stron szło mi jak krew z nosa. Powieść mnie wciągnęła gdzieś tak po 1/3 książki.
I później naprawdę sympatycznie spędziłam z nią czas.
I z każdej czytanej strony czułam to napięcie, które było pomiędzy naszymi bohaterami. A mówię wam, może było je dosłownie kroić nożem....aż człowiekowi robiło się gorąco podczas czytania. I to nie była wina ogrzewania.




Nie wiem czemu, ale podobały mi się dialogi pomiędzy naszymi bohaterami. Miały coś w sobie. Nawet sama nie wiem co. Jednak suma sumarum podobały mi się.

Jest jeszcze wisienka na torcie jaką jest babcia Eden. Oooooo panie.....
Sami musicie się przekonać o tym wszystkim co tutaj napisałam.
Tym bardziej, że przed nami długie jesienne wieczory, a ta książka jest na ten okres idealna.



                   Za egzemplarz dziękuję

1 komentarz:

  1. Z jednej strony mam na nią straszną ochotę. Zwłaszcza przez ten wątek motywów Eden i samych randek. Z drugiej strony również czytałam "Złego Romeo" jak i drugą część i mam tak samo mieszane uczucia. Więc raczej na razie nie będę jej czytać, lecz jeśli wpadnie już w moje ręce to wtedy zobaczę ;)

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń