marca 31, 2019

Słodki drań. Vi Keeland, Penelope Ward.

Vi Keeland i Penelope Ward. Osobno to szału nie ma, pupki nie urywa. No może jeszcze Pani Ward trzyma poziom i potrafi mnie zaciekawić. Natomiast Keeland...nie będę tracić na nią słów.
Jednak razem....razem tworzą coś naprawdę dobrego. Coś co mi się podoba. I tak samo jest ze Słodkim draniem.

Jednak mniejsza o to.

Aubrey, która jest w podróży do Kalifornii zatrzymuje się na stacji benzynowej i poznaje tam Chance'a.
Spolot różnych wydarzeń sprawia,  że ta dwójka będzie musiała dokończyć swoją podróż razem.
Cały ten trip zaczyna ich zbliżać do siebie. Jednak życie to nie bajka. Nikt nie powiedział,  że będzie lekko.
Chance znika.
Co było powodem tej nagłej  ,,ucieczki" Chance'a  i czy zdoła wrócić do Aubrey, oraz co z tym wszystkim wspólnego ma koza będziecie musieli się sami przekonać czytając Słodkiego drania.

Powiem wam, że jak widzę książki tego duetu w zapowiedziach, to wiem, że będzie to dobrze spędzony czas. I tak samo było w tym przypadku.

Chance....nie da się go nie lubić.
Spokojnie mogłaby zostać czarodziejem, ponieważ naprawdę czaruje na stronach tej powieści.
A jego perspektywa, (książka jest podzielona na dwie części...Audrey i właśnie Chance'a) jest o niebo lepsza niż perspektywa  ,,Księżniczki".

Audrey była mi obojętna. Taka bohaterka,  którą szybko się zapomina, bo jest ich na pęczki.
Za to Chance,  tak jak wyżej napisałam jest cudowny. Taki prawdziwy słodki drań.
Autorki naprawdę mają patent na męskich bohaterów swoich książek, bo każdy z nich jest gorący jak piekło.

W Słodkim draniu jest wszystko co powinno być w takich książkach.
Emocje, wzruszenia, pełnia humoru, który cechuje książki tego duetu.
A co do Chance'a. Pamiętacie faceta z kozą z książki Drań z Manhattanu?? To właśnie on.
Koza, czyli Pixy aka Gulasz jest naprawdę gwiazdą tej książki.  Chyba nigdy zwierzę w książce nie wywoływało we mnie uśmiechu na ustach, jak wyżej wymieniona koza.

Z pewnością nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że Słodki drań porwał mnie od pierwszej strony. Jednak nikt kto zna ten duet nie powinien być zdziwiony.
Nie umiałam i nie chciałam się od niej oderwać.
Przez tę książkę się płynie, że nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam ostatnie słowo.

No to moi drodzy. Jeżeli szukacie ksiazki i do tańca i do różańca,  to trafiliście idealnie.
Ta pozycja to fantastyczny czasoumilacz.
Nie macie się nad czym zastanawiać, tylko raz, dwa, trzy i zamawiajcie książkę.

                      Za egzemplarz dziękuję


9 komentarzy:

  1. Książka wydaje się, że nie mój klimat, ale czemu by nie sprawdzić!

    OdpowiedzUsuń
  2. No podobało mi się chociaż koza była idiotyczna. Ale dalej Romans po brytyjsku jest moim numerem 1

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam ani jednej ani drugiej autorki, będę musiała przyjrzeć się ich twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygująca książka bardzo kusząca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam, świetna książka! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamówiłam. Mam nadzieję że będę się dobrze bawić podczas tej lektury tak, jak przy innych książkach tego duetu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za takim gatunkiem książek, ale od czasu do czasu warto sobie odmienić to, co czyta się na co dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam, może kiedyś po nią sięgnę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka jest kusząca, a okładka pobudza wyobraźnię ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Gypsy_Girl_Recenzuje , Blogger