poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Skazani na ból. Agnieszka Lingas-Łoniewska


Miłość ponad podziałami.

Dilerka emocji,  tak przez swoich czytelników ochrzczona została Agnieszka Lingas-Łoniewska. I powiem wam,  że po lekturze tej książki, nie pierwszej, bo czytałam ją mnóstwo razy, zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%

Skazani na ból, bo o tej książce mowa, to historia opowiadająca o przepięknym uczuciu, które połączyło Aleksa i Amelię. Obydwoje pochodzą z ,,dwóch różnych światów", ale pomimo tego połączyła ich miłość, jednak czy jak mówi tytuł była ona Skazana na ból,  będziecie musieli się dowiedzieć czytając tę książkę.
Powiem wam tak. Chyba jeszcze żadna polska autorka nie rozbudziła we mnie takich emocji jak Pani Lingas-Łoniewska.
Po przeczytaniu tej książki od płaczu bolała mnie głowa i naprawdę nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.


 Podobno miłość potrafi zwyciężyć wszystko. Tak słyszałem.


Historia ta pokazuje mam,  że pomimo przeciwności losu,  i różnic pomiędzy ludźmi,  każdy zasługuje na szczęście i miłość. I należy o to walczyć do samego końca.
Aleks, główny bohater powieści jest skinheadem, i powiem wam,  że nie rozumiem tego ich zachowania. Całej tej nienawiści do innych tylko dlatego,  że są innej rasy/narodowości/wyzania.
Dla mnie to chore. Przecież nie można nie lubić/ nienawidzić osoby,  która nam nic nie zrobiła.


Jeszcze nadejdzie moment, kiedy moje serce zostanie rozerwane na strzępy. Bo podświadomie czułam, że tak będzie.


Amelia jest jego totalnym przeciwieństwem. Miła, spokojna,  uczynna, nie rozumie wartości jakimi kieruje się Aleks,  ale pomimo tego wszystkiego łączyć ich uczucie,  które w całym rozrachunku okazuje się być silniejsze niż wszystko wokół.
Po przeczytaniu tej książki czułam się jakby przejechał mnie walec. Naprawdę.  Totalny rollercoster emocji. Przez momemt nienawidziłam autorki za to co przeszłam czytając tę powieść. Potem wyznawałam jej miłość, żeby na koniec podziękować jej za tą niesamowitą przejażdżkę, bo inaczej tego nazwać nie można.


I chociaż bałem się cholernie, poczułem, że jednak był w tym jakiś sens, żebym pojawił się na tym świecie. Bo urodziłem się po to, aby spotkać ją.


Jestem pewna,  że gdyby autorka wydawała książki w USA zrobiłaby na świecie karierę na miarę Hoover czy Sheridan.

Agnieszko dziękuję za wszystko. Za podpuchnięte oczy,  ból głowy i ból serca związany z tą książką. Po raz kolejny.
I chociaż wiem czego się po tej powieści spodziewać,  to zawsze, ale to zawsze po jej przeczytaniu czuję się jak dno. Jakby przejechał mnie walec. Tak z dziesięć razy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz