wtorek, 3 sierpnia 2021

Kreol. Meghan March. Cykl: Magnolia

Chyba nikogo nie dziwi fakt, że ukazała się tutaj ta opinia.
Oczywiste, że Meghan March musiala się tutaj ukazać. No i jeszcze te okładki. PRZECUDOWNE.
Jak tylko je zobaczyłam to przepadłam. 
A teraz się przekonacie czy i przepadałam dla środka.

Nawet najlepszą przyjaciółkę żony króla nowoorleańskiego półświatka obowiązują zasady. Magnolia Marie Maison ich przestrzegała. Jednak lojalność i szacunek do Mounta nie gwarantowały jej pełnego bezpieczeństwa. Była silną kobietą o żelaznym charakterze, miała nerwy ze stali, ale jej życie dotychczas przypominało taniec z diabłem. Albo grę w szachy z kimś znacznie gorszym. Miała nadzieję, że skoro sprzedała swój nielegalny interes i wycofała się z branży, znajdzie drogę do spokojnego życia. Niestety. Duchy przeszłości nie chciały pozostać martwe.

Moses Buford Gaspard wyjechał z Nowego Orleanu piętnaście lat temu. Przez nią. Teraz wrócił. Dla niej. W końcu zrozumiał, jak fatalny błąd popełnił. Nie było dnia, w którym by o niej nie myślał. Ale że znał Magnolię dobrze, wiedział, że nie będzie łatwo ją odzyskać. Zraniona lwica nigdy nie wybacza. Moses jednak nie przyjął tego do wiadomości. Przywiózł z Nowego Jorku tylko jeden prosty plan: przyszłość z tą kobietą.
Magnolia miała świadomość, że wszystko się zmieni. Musiała podjąć trudne decyzje. Jednak trudniejsze będzie sprostanie ich konsekwencjom. Ktoś postanowił ją zabić. Ktoś postanowił ją zdobyć. Ktoś postanowił ją odzyskać. Ona postanowiła przetrwać. Na własnych warunkach.

Przyszedł czas, by dokonać wyboru. Musisz odkryć karty, jakie rozdał ci los...

Już na wstępie mogę wam napisać,  że ta dylogia przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż trylogia Legend, która również jest teraz wydawana.
Sposób wykonania jest taki sam, ale fabuła??
Fabuła w tym przypadku jest o wiele bardziej interesująca. 


Magnolia, jak wszystkie bohaterki kreowane przez March, jest pewną siebie i silną kobieta. Zadziorna, uparta, w sumie i troszkę pyskata. Dziewucha nie da sobie w kaszę dmuchać. I dobrze. Wiele współczesnych bohaterek to takie mdłe mamałygi, które są tak interesujące jak zeszłoroczny śnieg. 
Magnolia jest ich zupełnym przeciwieństwem. Tej kobiety nie da się zapomnieć. I Moses też o niej nie zapomniał.
Wrócił do nie. Wrócił po nią. 
A ta dylogia pokazuje nam jak to wszystko dokładnie wygląda.

I moi drodzy.  Wygląda to bardzo dobrze.
Miałam bardzo wysokie oczekiwania względem tej książki i w stu procentach zostały one spełnione.
Jestem usatysfakcjonowana. Zadowolona. I generalnie jestem na wielkie i przeogromne TAK.
Nie mogłam się oderwać od tej książki. I na całe szczęście Editio Red postanowiło wydać dwa tomy od razu. Bo sami wiecie. To czekanie jest najgorsze.

Dodam jeszcze, że czytając tę książkę mogliśmy znowu zobaczyć co takiego dzieje się u Mounta. Bo Meghan March ma ten fajny nawyk, że w jej książkach można spotkać bohaterów innych jej powieści.
Uwielbiam to. 
Dodam, że za każdym razem wychodzi jej to bardzo dobrze, ponieważ nie są to tylko wzmianki. A znaczące dla fabuły postacie.
Także jak pokochaliście Mounta, to znowu możecie się  z nim spotkać.

Jak każda książka Meghan March, ta również była dla mnie niebywałą przyjemnością i przyjemnie spędziłam z nią czas. 
Jednak nie myślcie sobie,  że ta książka nie ma wad. Ma i to sporo.
Pierwszy i jak dla mnie najbardziej znaczący fakt, to brak opisów.
Jezuaicku. Czemu ta autorka nigdy nie idzie w opisy??
No nie mogę tego pojąć. 
Za każdym razem jestem i to tak samo zła.
No, ale cóż.  Nie można mieć wszystkiego. 
Minusów ta książka ma o wiele więcej, ale chyba nie spotkaliśmy się tutaj by je wszystkie wypisywać. One i tak nie rzutują na mój odbiór tej książki. 
Będę ją polecać,  ponieważ warto.

Historia  Magnolii i Mosesa jest czymś od czego się nie oderwiecie. A mając drugi tom od razu pod ręką,  to tym bardziej nie można sobie odmówić tej dylogii.

Czy polecam??

Hahahahha
Oczywiście,  że tak.
Meghan March biorę w ciemno. I wy też powinniście.
I pomimo tego,  że jej książki to nie są 10 w skali do 10, to zawsze z przyjemnością spędzam z nimi czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz