poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Przypadkowy narzeczony. Denise Grover Swank. Cykl: Cztery wesela (tom 1)


Już kolejny raz biorę książkę o Wydawnictwa Kobiecego tylko na podstawie opisu oraz okładki i kolejny raz...a o tym się zaraz przekonacie. 
Pełna humoru i ciepła opowieść o przypadkowym spotkaniu dwojga ludzi, które wywraca ich życie do góry nogami.

Megan rozstała się z narzeczonym, kiedy odkryła, że ukochany ją zdradził. Fakt ten ukryła przed rodziną z obawy o ich reakcję. Na kilka dni przed planowanym ślubem dziewczyna leci jednak do domu i ma nadzieję, że uda jej się wytłumaczyć bliskim, co tak naprawdę się stało. Przed podróżą zażywa tabletkę na chorobę lokomocyjną, która w połączeniu z alkoholem ścina ją z nóg.

Josh wsiada do samolotu, żeby wypełnić misję - chce uratować rodzinną firmę przed bankructwem. Żeby to zrobić, musi udowodnić, że konkurencyjna firma ukradła jego projekt będący ich ostatnią deską ratunku. W samolocie poznaje Megan, która pod wpływem chwili i...alkoholu zwierza mu się ze swoich problemów. Dziewczyna nie jest w stanie o własnych siłach opuścić pokładu, dlatego Josh postanawia jej pomóc. Na lotnisku czeka rodzina Megan, która bierze Josha za jej narzeczonego. On nie wyjaśnia tego nieporozumienia, dostrzegając w nim szansę na realizację swego planu.

W ten sposób oboje postanawiają udawać narzeczonych (każde z innych powodów) i zerwać ze sobą tuż przed ślubem. Wyrachowany plan zaczyna brać w łeb, gdy Megan i Josh spędzają razem więcej czasu. Czy między nimi pojawi się prawdziwe uczucie?

 No sami popatrzcie. Czy ten opis was nie kupił?? Bo mnie kupił totalnie. Jak tylko go przeczytałam, to wiedziałam, że ta książka będzie moja. 

Powiem wam, że mam ostatnio dobrą passę,  bo prócz jednej książki ocenionej na 3,5 trafiają mi się same 9 i 10, co w moim przypadku jest czymś niebywałym, gdyż ciężko mnie zadowolić. Jednak autorce w tym przypadku się udało. Mam wrażenie,  że idealnie w czas trafiłam z tą książką,  gdyż odczuwałam i nadal odczuwam niebywałą potrzebę komedii romantycznych. Czegoś, gdzie będę się jednocześnie śmiać i płakać.  I tutaj tak było. I pomimo tego, że ta powieść jest nieprawdopodobna i nierealna, to jednak ma w sobie coś, co sprawia, że czytelnik chce więcej i nie może się od niej oderwać.

Jestem pod wrażeniem głównych bohaterów. Widać,  że autoka wsadziła w ich kreację całe serce. Widać, że się najzwyczajniej w świecie starała.

Jednak żeby nie było,  że jest wszystko na cacy.  Nie jest. Jak dla mnie babcia Megan jest przerysowana. No nie mogę się przy niej odnaleźć. Za dużo. Naprawdę. Jak dla mnie niektóre sytuacje związane z jej udziałem mógłby się nie stać. Jednak sami wiecie,  nie można mieć wszystkiego. Może to u nich rodzinne,  bo nie pałam również miłością do głównej bohaterki.  Jezusicku, jak ja bym miała taką matkę,  to bym się do niej nie odzywała. Ta kobieta to czyste zło. Jak to powiadają: powinno to się ubić,  zanim złoży jaja. Ech.....było mi szkoda Megan, że musi się nią męczyć. Ale sami wiecie,  lepiej ona niż ja.


Oczywiście ja jako fanka narracji w trzeciej osobie byłam zachwycona jak tylko otworzyłam książkę. Nie wiem czemu autorzy boją się tej narracji, nie lubią w niej pisać. A szkoda. Wielka szkoda. Bo jak dla mnie narracja w trzeciej osobie to strzał w dziesiątke. 


Pomijając te wszystkie minus, ja jestem na tak. Ta powieść miała być lekkim  ,,czytadełkiem" z przesłaniem,  a była naprawdę wciągającą powieścią z drugim dnem. Żeby nie było....przesłanie jest nadal.

Przypadkowy narzeczony to książka przy której fantastycznie spędzicie czas i nie oderwiecie się od niej. I pomimo tego, że czytelnik wie jak ta historia się skończy to jednak z zapartym tchem czyta, aby dowiedzieć się co jeszcze spotka Megan I  Josha, który szybciutko podbił moje serce. I mam cichą nadzieję,  że wasze też podbije. 


Czy polecam??

Oczywiście, że tak.

Ja lekka i śmieszna historia, która pokazuje nam, że na miłość możemy trafić w każdym momencie, jest idealna na wiosenny wieczór. To taka książka w sam raz na jeden raz. Ja byłam zadowolona. I mam nadzieję,  że Wy też będziecie. 

Dodać tylko jeszcze muszę,  że to początek serii, więc musicie się przygotować na większą dawkę śmiechu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz