poniedziałek, 28 września 2020

Bentley. Melanie Moreland. Cykl: Prywatne imperium (tom 1)


Jak zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, to wiedziałam,  że muszę ją przeczytać. 
Opis bardzo mnie zaintrygował.
Zaraz się przekonacie czy mój zapał był słuszny. 

Trzech młodych mężczyzn spotyka się na uniwersytecie, gdzie rodzi się między nimi przyjaźń na całe życie. Ich przeszłość wpływa na to, jacy są teraz, ale to teraźniejszość kształtuje ich przyszłość.
Co się stanie, jeśli każdy z nich spotka tę jedyną osobę, która jest mu przeznaczona? Czy będą potrafili zwalczyć uczucia i odejść? A może jednak złamią się i poznają słodką agonię, jaką jest miłość?
Bentley.
Lider grupy. Spięty, formalny i chłodny. Sztywny i nielubiący zmian, zawsze podążający tą samą ścieżką. Aż do dnia, gdy wpadł na nią. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był samotny w świecie interesów. To był świat, w którym czuł się dobrze, wiedział, kiedy i jaką decyzję podjąć. Ale pieniądze nie zapewnią mu pełni szczęścia...
Emmy.
Ona wnosi do życia Bentleya spontaniczność i światło. Jej świat różni się całkowicie od jego świata, a mimo to mężczyzna nie potrafi kontrolować pożądania, które ona w nim wzbudza. Nie potrafi też wyjaśnić, że pragnie się nią opiekować, ani wyznać, jak się przy niej czuje. Szczęśliwy. Kochany.
Tłem uczucia Emmy i Bentleya są interesy i ogromne pieniądze. A finanse to często niebezpieczeństwo i problemy...

No i klops. Tak dobrze się zapowiadało.  Tym bardziej miałam duże nadzieje związane z tą książką,  ponieważ tekstów spod pióra autorki przeczytałam już kilka i zawsze miały w sobie to coś.  Tutaj było zupełnie inaczej. 
Nie mogłam  ,,wejść" w historię. Czytałam bo czytałam. Ale emocje?? Może gdzieś tam były,  ale tak głęboko ukryte,  że nie miałam ochoty po nie sięgać. 
Jednak i są plusy tej książki.
Bohaterowie drugoplanowi. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak czekam na historię Aidena. Ten facet wyjątkowo mnie zaintrygował i już nie mogę się doczekać aż poznam jego historię.  Chociaż troszkę się boję,  że się zawiodę. 
Ale nie myślcie sobie,  że plusy tej powieści to tylko bohaterowie z drugiego planu.
Dziwnym trafem, tak wiem, u mnie to nie jest często spotykane, polubiłam Emme. Poczułam do nie sympatię,  nie wiem czemu,  ale jakoś tak wyszło.  I mam, że spotkam ją w następnej części.
Na temat głównego bohatera nie będę pisać,  bo nie ma to sensu. Był nijaki. Mdły.  Bez wyrazu. Emocji. I ludzkich odruchów. 
Wielki minus za tego faceta.
Jest też tu wątek kryminalny. W sumie to niby jest, bo pasuje on tutaj jak zakonnica do burdelu. Nie wiem co chciała tym osiągnąć autorka,  ale totalnie jej to nie wyszło. 
Było słodko, przewidywalnie i mdło.

Ale wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze??
Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Wręcz płynęłam przez kartki tej powieści. Ma ona w sobie coś co spowodowało, że nie mogłam się od niej oderwać. 
W sumie czasami tak mam. Że coś jest gniotem, ale wiecie....wciąga. 
I właśnie chyba tak samo było w tym przypadku. 

Czy polecam??
Tak. A czemu nie. 
Sami musicie się przekonać jak to będzie z wami?? Czy pokochacie tę historię, czy też rzucicie książkę gdzieś daleko.
A, że zaczyna się jesień i długie wieczory,  to znajdźcie dla tej książki troszkę czasu i sami się przekonajcie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz