wtorek, 16 czerwca 2020

121 łez I.M. Darkss


Czuwałem nad nią i nad naszą miłością.



Powiem wam, że miałam mieszane uczucia przed przeczytaniem tej lektury. Niby chciałam ją przeczytać, ale jakoś tak bałam się do niej podejść.
Jednak się przełamałam i zaraz się przekonacie co z tego wyszło.



Każdy z nas ma przeszłość. Niektórzy lepszą, inni gorszą.
Emily to młoda kobieta, której przeszłość nie należy do najlepszych.
Gdy zaczyna brakować jej siły do życia, postanawia skończyć ze sobą.
Jednak los miał wobec niej inne plany. I postawił na jej drodze Dereka, który rzuca się jej na ratunek. Gdy jej wybawca chce ją bardziej poznać ucieka ona ze szpitala.
Mimo wszystko przekorny los znowu krzyżuje ich drogi. Lecz tym razem to Emily ratuje Dereka. I tak jak wtedy, chce zniknąć. Derek ma jednak inne plany i nie pozwoli Emily na ucieczkę.
Pomiędzy tą dwójką rozpoczyna się gra.
A kto wygra??
O tym przekonacie się czytając tę książkę.

Czasami pożegnanie jest jedyną drogą. Koniec też może być przeznaczeniem, jak szansa, którą trzeba odrzucić, by kiedyś dostać inną, lepszą.

Powiem wam, że lubię takie historie. Prawdziwe, realne do tego stopnia, że mogłyby się zdarzyć każdemu. Autorka w bardzo dobry sposób opisała toksyczną relację, w sumie to toksycznego faceta, który swoim zachowaniem niszczy swoją partnerkę. Nie będę wam pisać, co takiego przeżyła Emily, ale było to okropne. I wcale mnie nie dziwi, że chciała ona zakończyć swoje życie.
Wiecie co? Najzwyczajniej w świecie  było mi żal Emily, ponieważ żadna kobieta nie powinna przeżyć tego co ona. A gdybym spotkała Deksa, jej byłego, to bym go chyba udusiła.

Co do Dereka, to mam w stosunku do niego mieszane uczucia. Niby fajny chłopak, ale jednak coś było z nim nie tak. Nie wiem co. Jednak nie był tak idealny za jakiego chciał uchodzić. Przynajmniej w mojej opinii.

Gdy czytałam tę książkę, to czułam się jakby mnie ktoś kopnął w brzuch. Ogrom emocji jaki zaserwowała nam autorka, sprawił, że nie sposób szybko zapomnieć o tej powieści. Nie potrafię pojąć jak osoba, która powinna nas kochać i szanować staje się najgorszym koszmarem. Nie potrafię tego ogarnąć. I mam nadzieje, że wy też. Że nikt z was nigdy tego nie przeżył.
Przyznam wam się bez bicia, że płakałam jak małe dziecko. Naprawdę. Nie mogłam przestać. A ostatnie dwa rozdziały zrobiły ze mnie emocjonalny bałagan. I w sumie tak własnie czułam się przez całą książkę. Byłam emocjonalnym bałaganem. I nawet teraz, gdy piszę dla was tę recenzję to łzy mi się cisną do oczu.
A dodając do tego pierwszoosobową narrację Emily to otrzymujemy coś, co poruszy nawet najtwardsze serca.

Kamienie nie pasują do gwiazd. Żaden z nich nigdy nie sięgnął nieba. Nawet miłość nie wystarczy, by wznieść je tak wysoko, bo przeznaczeniem kamieni jest kochać i podziwiać gwiazdy z pewnej odległości.


Ta książka daje czytelnikowi nadzieję na lepsze jutro. Na nową szansę. I pokazuje nam, że każdy zasługuje na miłość. I nawet jeżeli nie mamy siły podnieść się po upadku, to zawsze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże.

Ta historia to nie jest lekkie czytadełko do poduszki. To powieść, która rozerwie wasze serca na strzępy i sprawi, że docenicie to co macie. Nawet najmniejszy drobiazg. Ta książka naprawdę mnie poruszyła. I potrafiła zagrać na moich emocjach jak najlepszy muzyk.

Czy polecam??
Tak. Uważam, że każdy z nas powinien poznać tę historię ku przestrodze, zrozumieniu i ku pokrzepieniu serc, gdyż ta powieść jak żadna inna z przeczytanych przeze mnie ostatnio daje nam nadzieje na lepszy czas. Na miłość. Na spokojne życie.


Za egzemplarz dziękuję



6 komentarzy:

  1. to ja teraz mam mieszane uczucia po przeczytaniu twojej recenzji...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chyba nie oczekuję rozrywania serca na strzępy - wolę humoreski

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę czytać na pewno ale kiedy nie wiem :D

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam wcześniej o tej książce - Twoja recenzja mnie zaintrygowała...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam, jestem w połowie i powiem tak, zgadzam się z Tobą! Warto ja przeczytać!!

    OdpowiedzUsuń
  6. JA się waham. Bo "Światło w mroku" tej autorki czytałam na samym początku mojej recenzenckiej przygody. I wtedy oceniłam to 8/10 choć wiem, że teraz ta ocena nie byłaby taka wysoka. Nie pamiętam jakoś mocno tej książki, więc autorka nie zaplusowała jakoś mocno w mojej pamięci. "Gwiazdy nadziei" mam chyba na półce odkupione od Emilii, więc jak tamto mnie przekona, to sięgnę po ten tytuł :D

    OdpowiedzUsuń